Jan Ptaszyn Wróblewski |
Wszystko zaczęło się w Kaliszu |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wróblewski Jan Ptaszyn (1936-), Honorowy Obywatel Miasta Kalisza, absolwent I Liceum ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu, polski saksofonista jazzowy, kompozytor, dyrygent. Także publicysta, działacz ruchu muzycznego, pedagog. Wychowanek Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu. Debiutował w 1956 jako członek sekstetu K. Komedy, grał także w kwintecie J. Miliana. Jako pierwszy polski muzyk jazzowy wystąpił w 1958 na festiwalu w Newport (USA). Od tego roku prowadzi własne zespoły jazzowe: Kwintet Poznański, Jazz Outsiders, Polish Jazz Quartet, Studio Jazzowe Polskiego Radia, Stowarzyszenie Popierania Prawdziwej Twórczości Chałturnik, Mainstream, Made in Poland i in. Współpracuje z wszystkimi najwybitniejszymi jazzmanami polskimi. Koncertował w wielu krajach świata. Pełnił funkcję prezesa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego. Od 1970 prowadzi radiowe audycje popularyzujące jazz. Jest wykładowcą na wielu krajowych i zagranicznych warsztatach muzycznych. Oprócz utworów jazzowych pisze także muzykę symfoniczną i ilustracyjną. Ceniony kompozytor piosenek - śpiewali je m.in. E. Bem, Ł. Prus, M. Rodowicz, A. Dąbrowski, A. Zaucha. Wybrana dyskografia: Jazz Studio Orchestra of the Polish Radio, Studio Jazzowe Polskiego Radia i J.P. Wróblewski: - Sprzedawcy glonów, J.P. Wróblewski Quartet - Flyin' Lady, Grand Standard Orchestra pod dyr. J. P. Wróblewskiego, Made in Poland |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wszystko zaczęło się w Kaliszu Z Janem PtaszynemˇWróblewskim (ojcem) rozmawia Jacek Wróblewski (syn). - Kiedy grałeś pierwszy raz w życiu? - Nie pamiętam. Prawdopodobnie podczas okupacji, w domu na pianinie. - A publicznie? - Sylwestra z 1951 na 52 rok, w Kaliszu, w jakimi zakładzie pracy, nie pamiętam już, jakim. Byłem zaproszony, jako pianista, do zespołu starych klezmerów, Przywódcą był pan Koło, liczył sobie około pięćdziesięciu lat, zaś najmłodszy, poza mną, Józio Lorenc, miał dwadzieścia kilka. - Zacząłeś więc, jako pianista. Kiedy po raz pierwszy wziąłeś do ręki saksofon? - Był to tenor, który wziąłem ze świetlicy studenckiej Politechniki Poznańskiej. W tamtych czasach każda uczelnia miała swoją świetlicę i teatr albo big-band. Organizowaliśmy mały zespół, więc za pokwitowaniem wziąłem saksofon. Był on w straszliwym stanie, mimo to zdołałem na nim zagrać. W dodatku wzbogaciłem się o klarnet, który ktoś roztargniony włożył do saksofonu i to niespodziewane nadzienie dostało mi się bez pokwitowania. - Profesjonalną karierę zacząłeś z barytonem. - W sekstecie Komedy. Saksofon kupiliśmy zespołowo za trzy tysiące złotych, a ja go potem spłacałem przez pół roku. Pierwszy koncert w którym grałem na moim własnym saksofonie odbył się w klubie "Tygodnika Zachodniego" przed festiwalem w Sopocie. - Czy grywałeś rock'n rolle? - Owszem. Jazzmani nigdy nie zarabiali nadzwyczajnie i Komeda wpadł na pomysł, by sobie rockiem trochę dorobić. Było to przed drugim festiwalem w Sopocie. Rzecz jasna, wystąpiliśmy pod pseudonimami. Zespół nazywał się "Jan Grepsor i jego chłopcy". Grepsor - to był Komeda. Ja nazywałem się Andrzej Moniak, Jerzy Milian grał jako Jan Skrupuł, puzonista Zdzisław Brzeszczyński jako Genitazy Ciziewicz, a wokalistka Krystyna Mrozińska - jako Marylin Nabiałek. Do tego jeszcze konferansjer Janusz Cegiełła nazwał się Janusz Gadułła. Z takimi to nazwiskami zagraliśmy koncert, co sala na zakończenie skwitowała skandowaniem: "Komeda! Komeda!" - Kiedy "przesiadłeś się" na tenor? - Tuż po drugim festiwalu w Sopocie. Miasto w uznaniu zasług Krzysia Komedy postanowiło sprowadzić nam instrumenty. Zamówiliśmy, co trzeba, w tym także nowy baryton. Wraz z nami zamówienie składało dwóch muzyków z filharmonii. Jak nietrudno zgadnąć, dla nich przyszło wszystko, a dla nas nic. Komeda zdenerwował się i podzielił instrumenty między wszystkich, jak leci. Mnie przypadł tenor. Mieliśmy właśnie nagranie radiowe, a że akurat baryton się rozleciał, zagrałem na tenorze. Tak mi dopasował, że zostawiłem baryton. - Marzeniem każdego jazzmana jest zagrać w USA. Trafiłeś tam bardzo wcześnie, bo w 1958 roku. - Pojechałem do Stanów, jako członek międzynarodowej orkiestry jazzowej. Ideą było, aby każdy muzyk pochodził z innego kraju. Odbywały się więc liczne przesłuchania. Miałem to szczęście, że nasi jazzmani mieli wówczas kłopoty z czytaniem nut, a ja byłem w tym dobry. W Ameryce grał z nami Luis Armstrong. Byliśmy wszyscy potwornie spięci, ale Luis okazał się wspaniałym facetem. Bez żadnych oporów rozmawiał z nami. Dostałem od niego autograf, na torebce od ziół, które pijał. Ktoś jednak zainteresował się moją pamiątką i podprowadził autograf. Oprócz "Satchmy" zetknąłem się z Gerry Mulliganem, a na jego jamach grałem z Benny Goodmanem. - Ilu wielkich jeszcze spotkałeś na swej drodze? - Między innymi Sonny Rollinsa. Opowiadano o nim legendy, jaki to jest nieużyty. Kiedy spotkałem go w Belgii, okazało się, że nie ma w tym cienia prawdy. Była też historia z Charlesem Mingusem. Do końca nie wiadomo, ale mówiło się, że miał powiązania ze światem gangsterskim. Podczas przyjęcia w ambasadzie USA w Warszawie Mingus nagle oświadczył, że chce mu się spać chętnie wróciłby do hotelu. Wtedy Willis Connover, amerykański krytyk i propagator jazzu wpadł w panikę. Zaczął na gwałt organizować transport, a że takowego me było, wypadło na mnie, że musiałem odwieźć Mingusa swoim samochodem. Wszyscy byli przekonani, że jeśli Mingus nie trafi do hotelu natychmiast, to pozabija ludzi. Pamiętam, że kiedy wsiadł do mojego volkswagena, to aż resory jęknęły, ale podróż upłynęła spokojnie. - Kto słucha dzisiaj jazzu? - O dziwo - młodzież. W Polsce także. Kiedy w ramach Jazz Jamboree 90 graliśmy w filharmonii "Peer Gynta", większość publiczności stanowiła młodzież. Atmosfera była bardzo fajna. - Pamiętam ten koncert. W jego trakcie wybuchł kontakt elektryczny i trzeba było zrobić przerwę, a potem zaczynać od początku. Nie wydawałeś się poruszony. Czy zdarzały ci się inne wybuchy w czasie koncertów? - Podczas nie, ale przed - tak. Kiedyś w Kaliszu, przed graniem w Wielkiej hali, Wojtek Karolak próbował swoje organy. Nagle posypały się iskry i poszedł dym. Zerwaliśmy klapę z organów, a tam paliło się w najlepsze. Wojtek zaczął wołać swojego speca od instrumentu, który ciągle mu te organy naprawiał. Nazywał się on, jak na ironię, Palacz. I kiedy tak Karolak przyzywał Palacza znad płonących organów, ktoś zauważył, że nie trzeba palacza, bo pali się znakomicie bez fachowca. - Przejdźmy na zakończenie do słownika jazzowego.
Wiadomo, że muzycy wiele rzeczy nazywają po swojemu. Jak nazywa się
saksofon? rozmawiał : Jacek Wróblewski 1). Roman Koło był także instruktorem w Młodzieżowym Domu Kultury - prowadził tam chór i zespół muzyczny. "Kaliszanin w Warszawie, nr 1, marzec 1992 |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wniosek o nadanie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Kalisza dla Jana Ptaszyna Wróblewskiego.Jan Ptaszyn Wróblewski urodzony w Kaliszu 27 marca 1936 r. w znanej rodzinie adwokackiej. Absolwent kaliskich szkół: Szkoły Podstawowej nr 4 im. Elizy Orzeszkowej oraz I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka. Maturę uzyskał w roku 1952 - należał do najmłodszych absolwentów liceum tego rocznika. W czasie nauki w liceum uczęszczał jednocześnie do Państwowej Szkoły Muzycznej w Kaliszu, ucząc się gry na fortepianie oraz klarnecie. Od młodzieńczych lat zafascynowany był muzyką synkopowaną, a przede wszystkim jazzem. Jeszcze będąc uczniem licealnym grywał w renomowanych zespołach kaliskich, min. w niepowtarzalnym zespole jazzu tradycyjnego pn. Ładne kwiatki, prowadzonym przez instruktora muzyki w Młodzieżowym Domu Kultury w Kaliszu p. Romana Koło. Zespół ten podbił swoją popularnością całą Wielkopolskę. Grywali w tym zespole jego koledzy asnykowcy, min. Jan Zylber - również syn znanego kaliskiego adwokata, późniejszy drummer licznych formacji jazzowych, a także biznesmen i producent filmowy, prowadzący wiele lat impresariat dla muzyków jazzowych oraz Andrzej Kmita - pianista, obecnie również parający się profesjonalnie muzyką w Poznaniu. Okres studiów w Poznaniu na Politechnice Poznańskiej, a później na Akademii Muzycznej w Krakowie to lata prosperity jazzu. To właśnie w Poznaniu wraz z legendarnym już Krzysztofem Komedą Trzcińskim utworzyli super grupę jazzową pn. Sextet Komedy, która grywała w klubie Tygodnika Zachodniego a następnie w klubie studenckim ,,Od-Nowa. Polska i Europa dowiedziały się o istnieniu Sextetu Komedy w roku I Festiwalu Jazzowego - SOPOT 56. Granie i słuchanie jazzu w tamtych latach było zjawiskiem socjologiczno-politycznym. Pokolenie obecnych pięćdziesięciolatków i sześćdziesięciolatków chłonęło swing, be-bop, jazz tradycyjny jako element wolności. W 1958 roku Ptaszyn jako jedyny przedstawiciel muzyków zza tzw. żelaznej kurtyny uczestniczył w Światowym Festiwalu Jazzowym - NEWPORT 58 w Stanach Zjednoczonych, grając na saksofonie tenorowym w Międzynarodowej Orkiestrze Jazzowej pod kierownictwem Marshalla Browna. Gra tej międzynarodowej grupy została zarejestrowana w słynnym, kultowym już filmie amerykańskim Jazz on a Summers Day. Z orkiestrą wystąpił jako solista sam wielki Satchmo Armstrong. Na festiwalu wystąpili również : Thelonius Monk, Anita ODay, Art. Farmer, Gerry Mulligan, Chico Hamilton oraz Mahalia Jackson. Po festiwalu lawinowo nastąpiły propozycje koncertowe: Boston, New Jork. Los Angeles; potem Belgia Expo- 58. Na przełomie lat 50/60 koncertuje z własnym zespołem jazzowym w całej Europie a także w Indiach, Afryce i Azji. Od roku 1959 stał się bliskim współpracownikiem Willisa Conovera - wielkiego popularyzatora jazzu w Radio Music USA. To właśnie dzięki tej współpracy z końcem lat 60-tych Ptaszyn zaczął popularyzować jazz w Polsce na falach Polskiego Radia prowadząc do dziś dobrze słuchaną audycję 3 Kwadranse jazzu. Jan Ptaszyn Wróblewski poza działalnością koncertową i popularyzatorską w radio bardzo wiele komponuje, wydanych zostało drukiem 500 kompozycji, w tym 4 koncerty symfoniczne i piosenki specjalnie napisane dla Ewy Bem, A. Dąbrowskiego i Hanny Banaszak. Należy dodać iż nawet sam także śpiewał (bossa novy). Poza tym jest animatorem społecznie poszukującym nowe młode talenty w muzyce jazzowej. To on odkrył dla jazzu braci Niedzielów, Kubę Staszewskiego, Lorę Szafran a także naszego rodaka - kaliszanina Mietka Szcześniaka. Jest współorganizatorem od wielu lat warsztatów jazzowych dla młodych, obiecujących muzyków w Chodzieży i Puławach. Z rodzinnym Kaliszem związany bardzo silnie, przebywa każdorazowo wraz z zespołem na kolejnych zjazdach asnykowców, min. na ostatnim XIV Zjeździe w roku 1998 wystąpił z zespołem innego kaliszanina i jazzmana Marka Markowskiego w kaliskim klubie Futurysta. Od początku zaistnienia Międzynarodowe go Festiwalu i Konkursu Pianistów Jazzowych uczestniczy kilkakrotnie w pracach jury konkursu oraz koncertuje z grupami New Presentacion ( 1983 r.), Jarosław Smietana Sounds ( 1986 r.), Joint Venture ( 1993 r.), Czwartet Ptaszyna Wróblewskiego ( 1998 r.) Ponadto 3-krotnie koncertował w studenckim Klubie Pod Muzami 1994, 1996 i 1997 r. zawsze pozostawiając niezapomniane przeżycia estetyczne wśród rzeszy fanów muzyki synkopowanej. W roku 1978 wraz ze swoim Kwartetem uświetnił emitowany przez Program II TVP na całą Polskę program pn. Muzyczny Kalisz .Niedawno, w lutym br. uczestniczył w programie Macieja Orłosia promującym miasto Kalisz, pn. "A to Polska właśnie". Jesteśmy przekonani, że Jan Ptaszyn Wróblewski - wybitny muzyk jazzowy, multiinstrumentalista, kompozytor i aranżer, działacz społeczny zaangażowany w sprawy młodzieży, radiowiec-popularyzator jazzu i ukochanego rodzinnego miasta Kalisza jest wielce godnym kandydatem do nadania Tytułu Honorowego Obywatela Miasta Kalisza.
Jako freelancer:
Wróblewski,
Jan [Ptaszyn, Ptak] Polish tenor saxophonist and composer He is known among his colleagues as Ptaszyn or Ptak (Bird). He played clarinet, tenor saxophone, and piano while studying agricultural mechanics at the polytechnic in Poznan, then took courses in music theory at the Higher School of Music in Kraków (from 1958). His professional début was in 1956, when he performed and recorded with Krzysztof Komeda at the first jazz festival in Sopot. He was chosen to play in Marshall Brown's International Youth Band at the Newport Jazz Festival in 1958 and thereafter was invited to play with many Polish groups. He led the Jazz Believers (1958-9), a quintet (1959-61), the Jazz Outsiders (1961-3), and the Polish Jazz Quartet (1963-6), and also played with Andrzej Kurylewicz (1962-3). In the second half of the 1960s he worked mainly as a freelance musician, then in 1968 he formed the orchestra of the Polish Radio Jazz Studio, which he led until 1977; most of the important Polish jazz musicians played in this group at one time or another. During the same period Wróblewski worked for radio and served as vice-president and later president of the Polish Jazz Society. In the 1970s he led Mainstream with Wojciech Karolak; Chalturnik, an orchestra that mainly played experimental works and musical persiflages; and a quartet, with which he toured the USA. Wróblewski was one of the first Polish musicians to play in a free-jazz style and, although later he used a more traditional approach, he remained open to musical experimentation. Some of his compositions are influenced by Polish folk music, such as Bandoska in Blue; another major composition, Wariant Warszawski (Warsaw variant), was performed by his jazz quartet with a symphony orchestra in 1975. Selected Recordings As leader: Jazz Outsiders (1962, Muza 0197); Polish
Jazz Quartet (1964, Muza 0246); with W. Karolak: Mainstream
(1973, Muza 1139); S.P.P.T. Chalturnik (early 1970s, Muza 1079) Bibliography L. Feather and I. Gitler: The Encyclopedia of Jazz in the
Seventies (New York, 1976/R1987) The New Grove Dictionary of Jazz, Š Macmillan Reference Ltd 1988 |
Twórcą i
sponsorem stron internetowych Ziemi Kaliskiej jest firma rodzinna
- Zakład Informatyki i Elektroniki MIKROSAT, |