- Osobiście nie spotkałem nigdzie w literaturze dotyczącej tego
tematu, by gdzieś poza Kaliszem zaistniał przypadek uczestnictwa Niemców
lub - jak kto woli - obywateli polskich pochodzenia niemieckiego w polskim
ruchu oporu - oświadczył doktor Mieczysław Arkadiusz Woźniak, były członek
Głównej Komisji do spraw Badania Zbrodni Hitlerowskich podczas spotkania
poświęconego działalności konspiratorsko-wywiadowczej Alfreda Nowackiego
(pseudonimy: "Kapitan Nemo", "Piąty",
"Kwatermistrz") oraz współpracujących z nim osób,
rozstrzelanych 19 stycznia 1945 roku w Lesie Skarszewskim.
O drodze życiowej założyciela kaliskich "Winiar" pisaliśmy w
styczniowym numerze "Kalisii". Obecnie z dyskusji w Wojewódzkiej
i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kaliszu, do której doszło w lutym z
inicjatywy Wacława Klepandego, przytaczamy fragmenty wypowiedzi Mieczysława
Arkadiusza Woźniaka, ponieważ osadzają one sprawę w szerszym kontekście.
- W "Sadze rodu nad Prosną" (chodzi o powieść Janusza Teodora
Dybowskiego wydaną w połowie lat 70.- KP) jest wiele błędów
historycznych - ocenia M. A. Woźniak - o które nie powinniśmy mieć
pretensji do autora, ponieważ nie znał on wystarczająco dokładnie
wszystkich faktów. W każdym razie była to jednak książka "do
czytania", bardzo interesująca, stanowiąca dla wielu kaliszan pierwszą
pozycję omawiającą działalność podziemia zbrojnego w czasie okupacji,
a nie rozkładającą tego zagadnienia na poszczególne czynniki.
Na temat procesu, który odbył się w Kaliszu w dniach 6-9 grudnia 1944
roku, M. A. Woźniak powiedział: - Dla Niemców było to wydarzenie szokujące.
Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Sądu Najwyższego z Berlina
(Sondersgenzhofu). Proces obserwował sam gauleiter Greiser. Z punktu
widzenia interesów III Rzeszy była to wielka zdrada. Ja dysponuję
egzemplarzami autentycznych gazet, które się zresztą bardzo zdezelowały.
Sprawozdanie z procesu ukazało się w "Ostdeutsche Beobachter" z
19 grudnia 1944 roku. Przedruku relacji dokonała następnie "Berliner
Zeitung". Trzeba wspomnieć to, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą, że
odbyły się w zasadzie dwa procesy, ponieważ Niemców i Polaków sądzono
oddzielnie.
A oto fragmenty sprawozdania prasowego, które pod nagłówkiem "SĄD
DORAŹNY (DER VOLKSGERICHTSHOF) W KRAJU WARTY. SIEDEM WYROKÓW ŚMIERCI Z
POWODU WSPÓŁPRACY Z WROGIEM" publikowały niemieckie gazety: "W
czasie od 6 do 9 grudnia 1944 roku odbyła się rozprawa przed Sądem Doraźnym
w Kaliszu przeciwko 10 Niemcom, którzy przygotowali się do zdrady i współpracy
z wrogiem. Znaczenie postępowania zostało szczególnie podkreślone obecnością
zarządcy Kraju Warty, Greisera. W jego towarzystwie znajdowali się oprócz
miejscowych władz partyjnych i państwowych prezes sądu Proboss,
prokurator Steinberg i kierownik Urzędu Okręgu do spraw Ludnościowych,
kurator uniwersytecki, doktor Streit. Oskarżonymi byli: właściciel majątku
Konrad Wünsche, Bruno Lompa, Emil Fulde, syn właściciela majątku Henryk
Fulde, niezamężna Irena Stark, architekt Jerzy Drescher, kupiec Alfred
Fiebiger, niezamężna Elwira Fiebiger, fabrykant Alfred Nowacki i niezamężna
Bożena Deutschmann, którzy zamieszkiwali uprzednio w powiecie Kalisz.
Zostali oni oskarżeni o współpracę z polskim ruchem oporu i zamiar napaści
na tyły walczącej społeczności. Po przeprowadzonej rozprawie zostali
skazani przez Sąd Doraźny na karę śmierci: Henryk Fulde, Konrad Wünsche,
Bruno Lompa, Jerzy Drescher, Alfred i Elwira Fiebiger, jak i Alfred Nowacki.
Emil Fulde został skazany na 5 lat więzienia, Irena Stark na 10 lat więzienia,
Bożena Deutschmann z powodu braku dowodów winy została uwolniona. Poza
tym sąd orzekł w stosunku do części oskarżonych i skazanych na śmierć
przepadek mienia. (...)
Na jednej z dalszych rozpraw, przeciwko Polakom: Bolesławowi Krawcowi,
Barbarze Pawlak i Tadeuszowi Pyzikowi sąd wydał również wyrok kary śmierci
za współpracę z ruchem oporu. Jedną z dalszych współoskarżonych,
Janinę Stasiak sąd uniewinnił z powodu braku dowodów." - Był to
proces - powiedział M.A. Woźniak - który wstrząsnął Niemcami nie tylko
w Wartheland, ale i dalej. Nie wszyscy ze skazanych zginęli; ocalała
Barbara Pawlak, ale wyrok nie został wykonany również na Tadeuszu Pyziku,
który po powrocie z obozu koncentracyjnego w Saksonii był przez wiele lat
głównym księgowym w "Kaliszance". Miałem okazję długo z nim
rozmawiać na te tematy, między innymi na temat zachowania się Greisera na
tym procesie. Otóż, przy pierwszym procesie, który odbywał się wspólnie,
Greiser wystąpił i powiedział, że to jest bardzo niewłaściwe, jeżeli
będzie się sądzić Niemców w towarzystwie Polaków.
Z Tadeuszem Pyzikiem związana jest taka ciekawostka. Został zwolniony z
obozu koncentracyjnego 18 albo 19 kwietnia 1945 roku z absurdalnym
poleceniem zameldowania się w miejscowej policji, kiedy Kalisz już jest
dawno wyzwolony. W Niemczech istnieje fundacja o nazwie Akcja
"Pokuta". Miałem częste kontakty z pastorem Kellerem z Hamburga,
który w ramach tej akcji zbierał pieniądze na modernizację zbiorowej
mogiły akowców na Cmentarzu Tynieckim. Okazuje się, że nawet w Niemczech
zdarzają się defraudacje. Dyrektor przywłaszczył sobie znaczne środki z
tego, co zdołano zebrać w całych Niemczech, między innymi w Hamburgu. W
ubiegłym roku pastor Keller znowu nawiązał kontakt z Mieczysławem A. Woźniakiem
informując, że nadal gromadzi pieniądze. Fundacja ma zamiar wyasygnować
kilka tysięcy marek na renowację mogiły (na zdjęciu), pod jednym wszakże
warunkiem. Pastorowi zależy na tym, by tablice wykonane z mosiądzu miały
napisy w językach zarówno polskim, jak i niemieckim. Wszystko po to, by
przywożona tu młodzież niemiecka mogła przekonać się, że porządni
Niemcy byli nie tylko antyhitlerowcami, ale uczestniczyli również w
polskim ruchu oporu.
KRZYSZTOF PIERZCHLEWSKI,
Kalisia Nowa nr 3/98
|