Był taki gubernator carski
Kiedyś wczesnym rankiem wyszedł na spacer do parku i spotkał tam pracującego ogrodnika - Polaka, którego żartobliwie pozdrowił:
"Jeszcze Polska nie zginęła ...", na co ogrodnik natychmiast odpowiedział:
"Póki żyje gubernator Daragan!".
Kto, jak kto, ale Polacy uczuleni są na wszelkie zabory i okupacje z zachodu czy wschodu, które zabrały im cały dziewiętnasty wiek i połowę dwudziestego, okaleczając naszą historię. Trudno się żyło pod obcym panowaniem, ale żyć trzeba było. Okupanci i zaborcy zostawiali po sobie najważniejsze budowle: więzienia i koszary, bo to był ich sposób rządzenia podbitymi
krajami. Tak się w historii złożyło, że Kalisz zawsze był siedzibą władzy; najpierw
kasztelanii, księstwa, województwa, departamentu, guberni, powiatu i znów województwa. Kiedy od roku 1813 nasze ziemie znalazły się na wiele dziesięcioleci pod zaborem rosyjskim, Kalisz został siedzibą najdalej wysuniętej na zachód guberni imperium carskiego, na czele której stał gubernator, przy którym pracowali także urzędnicy polscy, nigdy jednak nie dopuszczano ich do znaczniejszych stanowisk. Edward Polanowski w swojej książce
pt. "W dawnym Kaliszu", pisze "W praktyce jednak kilkadziesiąt lat wzajemnego obcowania zaborcy z ludnością Królestwa, wytworzyło określony modus
vivendi. Ci, którzy dość szybko zapomnieli o tragedii powstań narodowych, utrzymywali nawet stosunki towarzyskie z Rosjanami, a wspólne polowania, bale nie należały do rzadkości. O ile jednak tolerowano kontakty towarzyskie na gruncie neutralnym, w miejscach publicznych, o tyle przyjmowanie przedstawicieli państwa zaborczego w domu prywatnym uchodziło za postępek
naganny".
Jednym z tych, którzy chcieli złagodzić postępowanie władz centralnych i pozostawili po sobie dobrą pamięć wśród kaliszan, był wicegubernator kaliski P.N. Rybnikow, człowiek wykształcony, władający siedmioma językami, w tym także polskim. I znów E.
Polanowski: "Historia dopisała dalszy ciąg życiorysu Rybnikowa". Ponieważ był spowinowacony z Polakami przez swoją teściową, jego dzieci pobierały naukę lekcji polskiego, których udzielała im ciotka Marii Dąbrowskiej
Julia Leszczyńska. Jego syn Sergiusz pozostał na stałe w Polsce i mieszkał do 1945 roku w mająteczku w powiecie Kolskim. Zmarł w roku 1960. Przychylny stosunek Rybnikowa do Polaków miał znaczny wpływ na gubernatora Michała Piotrowicza Daragana, który objął urząd gubernatora w roku 1882. Dodatek ilustrowany nr 109 do Gazety Kaliskiej z roku 1900, pisze:
"Do tej pory gubernią kaliską zarządzało w ciągu lat kilkunastu pięciu gubernatorów, nic dziwnego zatem, że przy zmianach ciągłych zarządu, opieka nad miastem naszem i nad gubernią nie mogła być obfitą w rezultaty. Szpitale, przytułki i instytucje użyteczności publicznej pozostawiały wiele do życzenia, park kaliski, ta chluba naszej guberni, znajdował się w stanie opłakanym, nie mówiąc już o drogach i oświetleniu miasteczek... W ciągu niespełna siedemnastu lat spełnił swój obowiązek... W ciągu siedemnastu lat dzięki J.E. Gubernatorowi powstało w mieście naszem i guberni wiele instytucji prawdziwie pożytecznych, bez których dziś obyć się nie można.
Instytucje, które zostały w stanie opłakanym, dziś zadziwiają porządkiem i czystością, dosyć wspomnieć o szpitalach, przytułkach i szkołach elementarnych. Przeniesienie szkoły realnej z Włocławka do Kalisza, kasa przemysłowców, tania kuchnia, sala zajęć, barak amerykański przy szpitalu, nowo wzniesiony gmach własny Towarzystwa Dobroczynności, oto dowody, jak pod każdym względem myśli On o dobrobycie miasta i okolicy. Z ważniejszych budowli, które w ciągu ostatnich siedemnastu lat stanęły w Kaliszu wymienić wypada: przebudowanie ochronek, schronienia starców i kalek, szpitala św. Trójcy, szpitala żydowskiego i przeróbka więzienia. Wybudowany został gmach straży ogniowej, areszt miejski, szlachtuz, gdzie od 1887 r. mieści się stacja rewizji mikroskopowej mięsa wieprzowego, hale do sprzedaży jarzyn, jatki mięsne, ratusz, wreszcie teatr, który stanowi prawdziwą ozdobę miasta. Obecnie, dzięki inicjatywie J.E. Naczelnika guberni wypracowany został projekt gmachu na pomieszczenia szkoły realnej, który w niedługim czasie stanie na placu
poreformackim".
W dalszym ciągu artykułu w Gazecie Kaliskiej przypomina się o parku i oranżerii, nowych mostach w nim, klombach, ruinach romantycznych, o bramach do niego, które zamykano o 22.00. Te wszystkie działania postawiły nasz salon letni w rzędzie najpiękniejszych ogrodów miejskich w kraju. Powstały cmentarze: miejski i prawosławny na Chmielniku i in.
Daragan uczestniczył także w życiu społecznym i pełnił w nim funkcje prezesa: kaliskiego gubernialnego Kolegium Trzeźwości, kaliskiego Oddziału Towarzystwa Dobroczynności, kaliskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża, kasy pożyczkowo-oszczędnościowej urzędu gubernialnego, kaliskiej Resursy Miejskiej, był prezesem dozoru kościelnego cerkwi prawosławnej, a z urzędu był przewodniczącym rad i komitetów urzędu gubernialnego. W tym czasie powstało Towarzystwo Ratowania Tonących, czyli późniejsze
Kaliskie Towarzystwo Wioślarskie, Towarzystwo Cyklistów, zezwolono na codzienne granie hejnału z wieży kaliskiej kolegiaty.
Jego propolska działalność była pilnie obserwowana przez miejscowych żandarmów, którzy donosili w raportach do Petersburga o wszystkim co nie wiązało się z rusyfikacją. Niemal pewne jest, że te donosy spowodowały jego odwołanie ze stanowiska w roku 1902. Pozostawił po sobie dobrą pamięć i dwa groby jego córeczek na cmentarzu prawosławnym przy ul. Górnośląskiej, a dzisiejsza ulica Adama Asnyka, do 1914 roku nosiła jego imię. Nic też dziwnego, że oficjalny portret gubernatora Daragana, namalowany przez kaliskiego artystę
Balukiewicza, znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Kaliszu. W Muzeum Ziemi Kaliskiej uzyskałem też informację, że były gubernator zmarł podobno jako bezdomny na jednej z ławek parkowych Petersburga. Czyżby była to kara za propolską działalność?
Według statystyk z roku 1902 Kalisz liczył wtedy około 38.000 mieszkańców.
WŁADYSŁAW KOŚCIELNIAK,
Kalisia Nowa nr2/98
Rys. Władysław Kościelniak |