Kilka lat temu, historycy toruńscy odkryli w Bibliotece Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, która jest spadkobierczynią Biblioteki Polskiej Akademii Umiejętności, dwie papierowe księgi z pierwszej połowy XV wieku. Pierwsza z nich liczy 1017 stron, druga - 405. Obydwie zapisane maczkiem, zawierają setki dokumentów dotyczących dziejów Wielkopolski w średniowieczu. Nie ulega wątpliwości, że jest to największe odkrycie dokumentów średniowiecznych w polskiej historiografii. Nigdy bowiem nie udało się mediewistom odkryć tyle średniowiecznych dokumentów naraz. W świetle tego odkrycia jest oczywiste, że dzieje Kalisza, jednego z najważniejszych miast Polski średniowiecznej, trzeba będzie napisać na nowo.
Aby uzmysłowić wagę odkrycia, w kilku słowach zapoznam Państwa z warsztatem historyka - mediewisty. Otóż historycy badający dzieje wspierają się na źródłach pisanych, dokumentach, które najczęściej przechowuje się w archiwach oraz kronikach i rocznikach, przechowywanych przeważnie w bibliotekach. Znamienną cechą polskiej historiografii jest to, że cierpi ona na chroniczny brak źródeł pisanych. Dla wieku X i XI nie dysponuje ona ani jednym polskim dokumentem, ani jedną polską kroniką. To co wiemy, to są jakieś strzępy ze źródeł obcych. Sytuacja pod tym względem uległa pewnej poprawie dopiero w późnym średniowieczu, a mianowicie w wiekach XIII-XV. Kalisz w tym okresie, kiedy działał w mieście od XIII wieku samorząd, posiadał księgi kancelaryjne, a także własne kroniki i roczniki. Spośród akt miejskich należy niewątpliwie wymienić acta consularia, czyli księgi rajców, w których zapisywano najważniejsze postanowienia rady miejskiej. Były też liczne księgi sądowe, tak zwane libri scabinorum, do których wpisywano nie tylko wyroki sądowe, ale także zapiski o charakterze notarialnym. Zarówno świadomość prawna, jak i obrót pieniężny, były w średniowiecznych miastach, a w tym i w Kaliszu, bardzo rozwinięte. O wiele bardziej, niż sobie wyobrażamy.
Obok ksiąg rajców prowadzono także księgi obywatelskie, do których wpisywano nowych mieszczan, którzy uzyskali prawa miejskie. Istniały również pieczołowicie przechowywane spisy podatkowe oraz księgi hipoteczne, które prowadzone były na pergaminie. Wpisywano do nich nowych właścicieli kamienic, a starych wymazywano zwyczajnie pumeksem. Co się stało z tymi wspaniałymi księgami, które kiedyś niewątpliwie istniały w Kaliszu? Otóż odpowiedź na to pytanie jest od dawna znana. Wszystkie uległy zniszczeniu w czasie pożaru miasta w 1537 r. Przywiozłem fotokopię karty tytułowej pewnej księgi z archiwum poznańskiego. Czytamy w niej, że kaliszanie utracili w pożarze wszystkie swoje księgi kancelaryjne. Jest to pierwsza księga kaliska z 1537 roku, gdzie wspomniany jest pożar miasta. W roku 1537, 20 lipca spłonął Kalisz, ratusz, spłonęły wszystkie dokumenty. I wydawałoby się, że właściwie nie mamy już możliwości odtworzenia dziejów późnośredniowiecznego Kalisza. Bo jeśli chodzi o Kalisz wczesnośredniowieczny, a mianowicie o wiek XI i XIII, to zachowało się nieco wiadomości ze źródeł dokumentowych i kronikarskich powstałych na Śląsku czy też w Poznaniu i Gnieźnie. Mimo tych trudności historycy starali się odtworzyć dzieje Kalisza, prowadzili szerokie kwerendy, właśnie w miastach śląskich, a także pruskich i małopolskich (np. w Krakowie). Było to przysłowiowe "szukanie igły w stogu siana". Wydawało się, że taki stan rzeczy nie ulegnie już nigdy poprawie. Jeżeli bowiem dla starożytności ciągle odkrywa się nowe papirusy, nowe inskrypcje, setki nowych dokumentów, to dla średniowiecza jest to niemożliwe. W ciągu mojej 25-letniej działalności naukowej odkryto do dziejów Polski średniowiecznej raptem jedną malutką kroniczkę i kilkanaście dokumentów.
I tu nagle wielka sensacja: dwie olbrzymie księgi z setkami nieznanych dokumentów. Co to są za księgi? Otóż pierwsza z nich, licząca 1017 stron, jest księgą formularzową. Jest to zbiór kopii autentycznych dokumentów, które zebrano w tym celu, aby ułatwić redagowanie nowych dokumentów. Księga ta powstała w kręgu Mikołaja z Kalisza, wybitnego prawnika, rektora Akademii Krakowskiej. W dziedzinie naukowej Mikołaj z Kalisza osiągnął najwyższe zaszczyty: tytuł profesora prawa i doktora prawa kanonicznego. Wiemy, że również działał na niwie państwowej. Był doskonałym doradcą króla Kazimierza Jagiellończyka, zaufaną osobą arcybiskupa gnieźnieńskiego Wincentego Kota. Zasiadał w kapitule gnieźnieńskiej, a także innych polskich kapitułach, jak np. w krakowskiej. Był altarystą w Krakowie, Kaliszu i w wielu innych miastach Polski. Arcybiskup gnieźnieński mianował go wikariuszem generalnym i oficjałem. Była to nominacja ad personam. Aktem tym arcybiskup przelał na niego całą władzę sądowniczą. Mikołaj jako oficjał stał na czele sądu gnieźnieńskiego konsystorskiego. Był to największy i najsprawniejszy sąd w Polsce, a przy tym niezwykle praworządny. Mamy trochę mylne wyobrażenie o średniowiecznych sądach kościelnych. Na marginesie trzeba dodać, że po działalności sądów konsystorskich pozostała wspaniała dokumentacja, będąca niewątpliwym źródłem do poznania polskiego społeczeństwa u schyłku średniowiecza. Materiał ten w niewielkim stopniu został wykorzystany i czeka na przyszłe pokolenia historyków polskich. Pierwsza z wymienionych ksiąg, autorstwa Mikołaja z Kalisza, przeznaczona była właśnie dla gnieźnieńskiego sądu konsystorskiego. Mikołaj wpisywał do niej najróżniejszego rodzaju pisma i dokumenty związane z procedurami polskiego prawa kościelnego, a więc pozwy, apelacje, wyroki i inne postanowienia sądowe. Z tego względu księga ta jest
niezwykle interesująca dla historyków prawa i dyplomatów, którzy badają formuły dawnych dokumentów. Aby ułatwić redagowanie nowych dokumentów, Mikołaj zaopatrzył księgę we wspaniały indeks, który umożliwiał natychmiastowe odszukanie potrzebnego wzoru pisma. Wspomniana księga Mikołaja z Kalisza dowodzi, że polskie społeczeństwo schyłku średniowiecza było o wiele bardziej piśmienne, niż to nam się wydaje. Charakteryzowało się wysoką kulturą prawniczą; wszelkie postępowanie sądowe pozostawiało po sobie bogatą dokumentację. Dla Państwa jako mieszkańców Kalisza i dla studentów kształcących się w tym pięknym mieście jest zapewne interesujący fakt, iż Mikołaj sporządzając tę księgę wpisał pomiędzy pisma prawnicze szereg dokumentów dotyczących dziejów Kalisza. Druga księga, chociaż chudsza, jest niewątpliwie dla poznania dziejów Kalisza o wiele ważniejsza. Zawiera ona kopiariusz dokumentów dwóch kościołów parafialnych. W Kaliszu średniowiecznym istniały dwie parafie. To dość nietypowe, by miasto średniowieczne, będące gminą samorządową, zostało podzielone na dwa okręgi parafialne. Pierwszy z kościołów, pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, był kolegiatą, przy której oprócz proboszcza noszącego wówczas tytuł rektora działali kanonicy. Stanowili oni ówczesną elitę intelektualną Polski. Kalisz należał do tych nielicznych średniowiecznych miast polskich, w których rozwijało się życie intelektualne.
W drugim kościele, pod wezwaniem Świętego Mikołaja, też obecni byli kanonicy, mianowicie kanonicy regularni. Kopiariusz tych dwóch kościołów zawiera przede wszystkim dokumenty wystawione przez władze miejskie Kalisza. Liczne są także dokumenty arcybiskupa gnieźnieńskiego poświadczającego różnego rodzaju postanowienia i transakcje, zawarte przez mieszczan kaliskich. Przeważająca część tych dokumentów pochodzi z drugiej połowy XIV w. i pierwszej połowy XV w. Pilnym zadaniem stojącym przed polskimi historykami jest wprowadzenie tych dokumentów do obiegu naukowego. Zanim to się jednak stanie, muszą one zostać odczytane i wydane drukiem. Nie jest to sprawa prosta, gdyż odczytanie tych dokumentów, napisanych trudno czytelną kursywą gotycką, przy użyciu setek skomplikowanych skrótów, wymaga szczególnych kwalifikacji i ogromnego nakładu pracy. Na szczęście prace nad edycją tych dokumentów trwają już od wielu lat i dlatego w najbliższym czasie powinien się ukazać specjalny tom Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski (t. XI), w którym zostanie zamieszczona większość kaliskich dokumentów. Będzie to oczywiście edycja w języku łacińskim, z regestami lub streszczeniami w języku polskim. Jaki obraz Kalisza wyłania się z tych dokumentów? Co nowego możemy powiedzieć o jego historii na podstawie dokumentów zawartych w dwóch odkrytych księgach?
Przede wszystkim poznajemy doskonale władze miasta Kalisza. Próbowano już wcześniej zestawiać rajców miejskich z okresu średniowiecza i chociaż były to bardzo ważne badania, to napotykały one, wobec braku dokumentów, na poważne przeszkody. Teraz, mniej więcej od lat 70. XIV wieku, niemal dla każdego roku dysponujemy pełnym składem rady miejskiej. Badania nad składem rady miejskiej są
niezwykle ważnym elementem badań prozopograficznych, które nie tylko pozwalają określić ówczesną elitę Kalisza, ale także ustalić jej związki z innymi miastami. To z kolei umożliwia poznanie roli politycznej i gospodarczej Kalisza. Ówcześni rajcy miasta Kalisza, co zapewne będzie dla Państwa zaskoczeniem, byli przeważnie pochodzenia niemieckiego. O takim składzie narodowościowym rady decydowało kilka względów. Po pierwsze, Kalisz XIV i XV wieku to miasto lokacyjne, a więc gmina, która swoje początki w XIII stuleciu zawdzięczała osiedleniu się w Kaliszu licznych kupców i rzemieślników niemieckich. Po drugie, elita Kalisza utrzymywała wówczas ścisłe związki z kupcami innych miast, którzy również byli najczęściej pochodzenia niemieckiego. Niemieckie pochodzenie rajców kaliskich świadczy tylko o znacznej roli Kalisza w życiu gospodarczym Europy Środkowo- Wschodniej. W wieku XV możemy jednak zaobserwować początki polonizacji rady miejskiej Kalisza. Proces ten nasili się w Kaliszu i innych miastach polskich w XVI stuleciu. Późnośredniowieczny Kalisz był ośrodkiem wielokulturowym, mieszkali tu obok siebie Niemcy, Polacy i Żydzi. Niestety ludność żydowska nie jest szczególnie widoczna w nowo odkrytych dokumentach, chociaż jeden z dokumentów wspomina o dzielnicy żydowskiej w Kaliszu. Żydzi licznie zamieszkiwali także okolice Kalisza. Z innych źródeł wiemy, że zawierali oni często transakcje finansowe ze szlachtą zamieszkującą okolice Kalisza.
Nowe źródła pozwalają nam na bliższe poznanie funkcjonowania urzędów miejskich Kalisza. Obecnie jesteśmy w stanie określić, jakie były mechanizmy awansów mieszczan, kto zasiadał w ławie i kto następnie awansował do rady. Poznajemy działanie urzędów gospodarczych, a także urządzeń przemysłowych, jak młynów, cegielni itp. Na podstawie zawartych w tych dokumentach wiadomości możemy określić rangę gospodarczą miasta w późnym średniowieczu. Wiemy, że Kalisz we wczesnym średniowieczu odgrywał poważną rolę, ale dotychczas uważano, że w okresie późnego średniowiecza było to miasto drugorzędne. Czy tak było rzeczywiście? Zanim odpowiem na to pytanie, przyjrzyjmy się najpierw demografii późnośredniowiecznych miast polskich. Największym miastem w granicach Królestwa Polskiego był Kraków. Jeśli chodzi natomiast o obecne ziemie polskie (musimy pamiętać, że miasta śląskie i pomorskie leżały poza granicami ówczesnego Królestwa Polskiego), to niewątpliwie największymi miastami były: Gdańsk, Toruń i Wrocław. Dlaczego te miasta były największe? Nie było to sprawą przypadku; przez te miasta przebiegał niezwykle ważny szlak międzynarodowy. Biegł on aż z Westfalii poprzez Lubekę i dalej wzdłuż morza do Gdańska, a następnie Wisłą w górę do Torunia, a stąd drogą lądową przez Kalisz do Wrocławia. Był to międzynarodowy szlak handlowy, jeden z najważniejszych w Europie północnej. Miał on odnogę zachodnią, mianowicie prowadził przez Flandrię do Londynu. Kupcy hanzeatyccy mieli w tym ostatnim mieście ważne przedstawicielstwo handlowe. Głównym towarem, który płynął statkami z zachodniej Europy było foluszowane sukno flandryjskie. W Toruniu sukno to przeładowywano ze statków na wozy i dalej drogą lądową transportowano je m.in. przez Kalisz do Wrocławia. Zaskoczeniem jest fakt, że późnośredniowieczny Kalisz posiadał szereg komór sukienniczych. Wiemy, że sukiennice budowano tylko w największych miastach. Przywiezione do miasta sukno flandryjskie przed sprzedażą poddawano obróbce. Napinano je na specjalnych ramach, a następnie szyszeczkami pewnego gatunku ostu odciągano włoski od sukna. Powstawał piękny, puszysty materiał, który wyrównywali postrzygacze. Na sukno flandryjskie mogło sobie tylko pozwolić bogate mieszczaństwo i szlachta. Udział Kalisza w handlu suknem flandryjskim dowodzi, że było to miasto bogate i że odgrywało ważną rolę w handlu międzynarodowym.
Jest i druga kwestia, która zaskoczyła mnie przy lekturze nowo odkrytych dokumentów. W późnośredniowiecznym Kaliszu istniała ulica Sukiennicza. Mieszkali przy niej rzemieślnicy produkujący sukno krajowe dla ludzi mniej zamożnych. Na ziemiach polskich były tylko trzy ośrodki, w których produkowano sukno krajowe: Nowe Miasto Wrocław, Nowe Miasto Toruń i właśnie Kalisz. Na marginesie trzeba także zaznaczyć , iż kupcy przejeżdżający przez Kalisz wieźli ze sobą nie tylko sukno, ale także korzenie i inne cenne towary, jak rodzynki, migdały, przyprawy, a nawet cukier, który w późnym średniowieczu był niezwykłym rarytasem. Wiadomo, że w Kaliszu doskonale rozwinięty był handel lokalny; na rynku były kramy, w których sprzedawali swoje towary kupcy-detaliści. Były też, co także świadczy o randze miasta, oddzielne kramy śledziowe. Import śledzi był niemal równie ważny , jak import sukna flandryjskiego. Przy ówczesnych możliwościach przechowywania żywności śledzie marynowane pełniły poważną rolę; często chroniły ludność przed głodem. Oddzielne kramy chlebowe były tylko w największych miastach polskich. Równie imponująco przedstawiała się produkcja rzemieślnicza późnośredniowiecznego Kalisza. Obok wspomnianego już wcześniej sukna krajowego wytwarzano w Kaliszu w większej ilości powozy, co też jest typowe dla dużych miast. Szeroko rozwinięte były rzemiosła skórzane; spotykamy m. in. wielu szewców, pantoflarzy, kaletników itp. Równie dynamicznie rozwijały się rzemiosła spożywcze. Z pobieżnej analizy dokumentów wyłaniają się interesujące stosunki narodowościowe. Jesteśmy świadkami stopniowej polonizacji mieszkańców Kalisza. Wraz z upływem lat coraz częściej pojawiają się polskie nazwiska, jak: Podeszwa, Szczudło, Andrzej Czandorka, Jelicki, Korski, Rusowski, Staszek Handke, Wojtek, Jan Kowal i inni. Już w późnym średniowieczu Polacy stanowili poważną część mieszkańców lokacyjnego Kalisza. Najbliższe okolice miasta miały oczywiście całkowicie polskie oblicze.
Reasumując nowo odkryte dokumenty pozwolą poznać strukturę zawodową, analizowaną na tle rozwoju przestrzennego miasta. To bardzo nowoczesne badania, które przeprowadzono dla najważniejszych miast polskich: Torunia, Wrocławia, Elbląga i innych. Obecnie trudno odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu uda się ustalić mieszkańców kaliskich ulic: Mniszej, Piekarskiej, Długiej, Grodzkiej, Stelmachów, Sukienniczej, Szczudłowskiej, Toruńskiej, Wrocławskiej i innych. We wspomnianych dokumentach bardzo ciekawie rysuje się także kaliskie środowisko kościelne, całkowicie polskie. Kanonicy i altaryści byli niemal wyłącznie polskiej narodowości. W obu księgach zachowały się piękne polskie imiona i nazwiska polskich księży, jak np. Jan Śliwa, Marcin Baran, Piotr Przybywko, działający przy kościele Najświętszej Marii Panny. Istniały w Kaliszu bardzo ścisłe powiązania między polskim duchowieństwem a niemieckim patrycjatem. Te dwie grupy doskonale się rozumiały, a także ściśle ze sobą współpracowały pod względem finansowym. Jest to niewątpliwie duże zaskoczenie dla współczesnego historyka.
Nie można pominąć faktu, że stosunki finansowe w późnośredniowiecznym Kaliszu były bardzo rozwinięte. Mieszczanom w codziennym życiu nieustannie towarzyszyły liczne operacje finansowe, jak: obrót kapitałem, pożyczki, obciążenia i uwolnienia hipotek, weksle itp. Poważna rola w tych operacjach przypadła duchownym kościołów Najświętszej Marii Panny i Świętego Mikołaja. W pewnym sensie środowisko to pełniło jakby rolę bankierów wobec mieszczan kaliskich. Jest to może dziwne, ale podobnie było w innych miastach późnośredniowiecznych. Środowisko kościelne dysponowało odpowiednimi funduszami; kaliszanie zapisywali na jego rzecz liczne legaty i czynsze. Transakcje te wynikały nie tylko z pobudek religijnych, miały one również podłoże ekonomiczne. Pomiędzy jednym a drugim środowiskiem przepływały duże kapitały. I na zakończenie tego wątku chciałbym powiedzieć, że obydwie księgi są także cennym źródłem dla poznania dziejów kaliskich kościołów, a w tym również religijności. Podsumowując pozwolę sobie stwierdzić, że Kalisz był jednym z największych miast Polski późnośredniowiecznej, miastem kluczowym na szlaku pomiędzy Wrocławiem i Toruniem. Jego elita miała poważne związki z kupcami, właśnie wrocławskimi i toruńskimi. Jestem przekonany, że dalsze badania pokażą, że również z kupcami flandryjskimi i westfalskimi.
Było to wielkie miasto europejskie!
Zapis magnetofonowy wykładu wygłoszonego podczas inauguracji roku akademickiego 1999/2000 w kaliskim Instytucie Pedagogiczno-Artystycznym przez prof. dr. hab. Tomasza Jasińskiego,
dziekana Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
spisał: Tadeusz Krokos, Kalisia Nowa nr 2/2000, tekst autoryzowany, rys. Władysław Kościelniak
|