O złotej trumnie |
Na długo przed Ptolemeuszem, i na długo po nim, tworzyła się historia i legenda tej ziemi. Wody w Prośnie upłynęło jednak wiele zanim słowo pisane po raz drugi wymieniło nazwę naszego miasta. Uczynił to Gall Anonim w swej Kronice, opisując spór między Bolesławem Krzywoustym a jego bratem Zbigniewem. "Bolesław atoli śpiesznie przybył pod Kalisz - notował Gall - a napotkawszy tam na opór garści wiernych Zbigniewowi w kilku dniach gród ten zajął...", czyli, wyjaśnijmy, spalił. Działo się to jesienią 1106 lub zimą 1107 r. Wydarzenie to potwierdziła m. in. gruba warstwa spalenizny odkryta przez archeologów. Stała się ona - o ironio losu - doskonałą granicą czasową, dzielącą historię osady na okresy przed i po pożarze.
Okazało się wówczas, że gród istniał tu od dawien dawna. Jego ślady sięgają okresu kształtowania się państwa polskiego. Służył więc pewnie już Mieszkowi i synowi jego Bolesławowi Chrobremu. Zachowane resztki umocnień obronnych wznoszonych z drewna i ziemi świadczą, że obok funkcji strategicznej pełnił on również poważną funkcję administracyjną w młodym państwie pierwszych Piastów.
Prawdziwy rozkwit przeżywał jednak kaliski gród dopiero w początkach rozbicia dzielnicowego. Razem z całą Wielkopolską, na mocy znanego testamentu Krzywoustego, dostał się Kalisz we władanie księcia Mieszka, zwanego Starym, który uczynił z niego stolicę swego księstwa.
Niestrudzony był książę Mieszko w walkach i zabiegach o zjednoczenie rozbitych ziem, o zdobycie tronu krakowskiego i tytułu seniora. Energiczny, dzielny, przewidujący jako dyplomata i dbały o gospodarkę, książę nie u wszystkich cieszył się zrozumieniem. Krytykowano go przede wszystkim za metody powiększania dochodów książęcych, tak potrzebnych wszak do realizacji wielkich zamierzeń politycznych. Książę "psuł" monetę, w czym pomagali mu już wtedy doradcy finansowi; wikłał się w coraz liczniejsze walki; wplątywał w coraz bardziej zawiłe akcje dyplomatyczne. Na skalę swych zamierzeń dbał także o splendor swej książęcej siedziby. To za jego czasów poszerzano i umocniono wały i niemalże całkowicie zmieniono wnętrze grodu. Obok domostwa panującego, pomieszczeń dla urzędników i drużynników książęcych, wzniósł książę piękny kościół. Umyślnie sprowadzeni specjaliści z wielkich kamiennych ciosów zbudowali romańską świątynię - kolegiatę pod wezwaniem św. Pawła. Kamienną bryłę kościoła z bogato zdobionymi oknami ukoronowali przysadzistą wieżą. Pewnie i wnętrze było godne książęcej hojności. W niej to właśnie przyszło mu pochować przedwcześnie zmarłego syna imiennika - Mieszka Mieszkowica, a i on sam swe doczesne szczątki po śmierci pochować tu nakazał.
Obsługiwali kaliski gród liczni rzemieślnicy osiadli na podgrodziu. Było ono fosą od grodu oddzielone, a na pobliskiej Kępie leżała osada targowa, skąd przez Prosnę do grodu droga wiodła.
Podgrodzie - to dzisiejsze Zawodzie ze starym kościołem św. Wojciecha, osada targowa - to Stare Miasto, kiedyś również z własnym kościołem pod wezwaniem Najświętszej Panny Marii, poprzednikiem dzisiejszej bazyliki na placu św. Józefa. Kościół na Starym Mieście miał się ponoć - według starych legend - zapaść pod ziemię za karę za nieznane nam dzisiaj, ale widać, znaczne grzechy mieszkańców. Poszukiwania śladów tej świątyni, jak dotąd, nie przyniosły rezultatów. Nie znalazła więc potwierdzenia wspomniana legenda.
Łaskawy dla grodu i jego mieszkańców Mieszko Stary zmarł w 1202 r. Legenda mówi o złotej trumnie, w której na wieczny spoczynek legł książę. Legenda ta, a zwłaszcza jej "złoty" motyw, stały się przyczyną licznych późniejszych, wcale nie naukowych "poszukiwań".
Przypuszczalne groby księcia i jego syna, położone w pobliżu głównego ołtarza, znaleźli archeolodzy już niestety opróżnione, nawet bez kości zmarłych. Skrupulatne jednak badania resztek zawartości grobów, obok brązowych okuć dużego, niegdyś drewnianego krzyża, odkryły tu także maleńkie kawałki pozłacanej blachy! Blaszki te potwierdzałyby zatem legendę o złotej trumnie, potwierdzałyby też fakt, iż często w od wieków powtarzanych legendach tkwi jakaś cząstka prawdy. A zwłoki księcia i jego syna? Bóg raczy wiedzieć, gdzie się podziały. Zwyczaj usuwania śladów swych antagonistów przetrwał wszak aż do naszych czasów. W każdym razie, te małe złote blaszki, resztki barwnego romańskiego witraża i imponujące relikty romańskiej kolegiaty są po wiekach świadectwem świetności Mieszkowego grodu.
Ciężkie czasy przyszły na Mieszkową dzielnicę po jego śmierci. Już za swego życia, z różnym skutkiem, toczyć musiał Mieszko walki ze swym synem Odonem. Następcą bowiem uczynił Mieszko swego syna Władysława Laskonogiego, który po śmierci brata Odona toczył z kolei boje z bratankiem Władysławem Odonicem zwanym Plwaczem, Prawie od początku w tych rodzinnych sporach brał udział krewniak - książę śląski Henryk Brodaty, od dawna zainteresowany pobliską dzielnicą. W 1229 r. Laskonogiemu udało się pokonać Odonica i wypędzić go z dzielnicy. Ten schronił się na Śląsk, gdzie wkrótce zmarł, przekazawszy wcześniej Henrykowi swe prawa dziedziczne do Kalisza. W wyprawie z 1233 r. Henryk Brodaty upomniał się o należny mu spadek.
Ciężka musiała być walka i sroga zemsta zwycięzców. Gród uległ zniszczeniu, dobra wszelkie zrabowano i "bez bojaźni Bożej" Ślązacy nie oszczędzili świętego miejsca i splądrowali kolegiatę, a prawdopodobnie także książęce groby. Mocną nogą zatem stanął Henryk na wielkopolskiej ziemi.
W zdobyciu grodu zapewne pomogły Ślązakom nie tylko same walki. Gród przez prawie trzy dziesiątki lat był miejscem ataków i zamieszek wewnętrznych. Musiał w nich sporo ucierpieć, a niepewne wojenne czasy nie sprzyjały jego należytemu umocnieniu. Mocno we znaki dawała się woda. Prosna, tak łaskawa i pożyteczna wówczas, gdy gród powstawał, z biegiem lat zdołała odmienić bieg, powodując zmiany w krajobrazie. Przypuszczalnie główny nurt, poprzez kolejne wylewy, odsunął się od grodu, odsłaniając go od strony Rypinka. Pozostałe tu mokradła nie stanowiły już tak wielkiej przeszkody dla wroga.
Wszystkim tym czynnikom, a zapewne i poważnym zniszczeniom w czasie ostatniego zwycięskiego najazdu należy przypisać, że Henryk Brodaty, jak podaje Rocznik Kapitulny, po zdobyciu grodu na Zawodziu zbudował nowy umocniony ośrodek w innym, lepszym i bezpieczniejszym miejscu. Księciu, który świeżo wszedł w posiadanie nowej ziemi zależało też na ściślejszym powiązaniu jej ze starą dzielnicą. Można to było zrobić przez swoich popleczników, a tych mógł książę sprowadzić do nowego ośrodka, nie wdając się w zawiłe sprawy własności ziemi. Wszystko to wyjaśnia przyczynę budowy przez niego nowego miasta.
Książęcy wybór padł na niedaleko położoną piaszczystą wyspę otoczoną odnogami Prosny, w miejscu przewężenia się pradoliny. Tu wziął swój początek dzisiejszy Kalisz.