Józef Garliński, Honorowy
Obywatel Miasta Kalisza, niestrudzony działacz społeczny, współtwórca Polskiego
Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie, od roku 1976 jest prezesem Związku
Pisarzy Polskich na Obczyźnie.
Józef Garliński urodził się 14 października 1913 r. w Kijowie. Do niepodległej Polski, wraz z rodziną przedziera się w 1920 r. Służbowe peregrynacje Jego ojca, wojskowego, zmuszają do częstych przenosin.
Naukę rozpoczyna w szkole powszechnej w Warszawie, którą następnie kontynuuje w internatowych zakładach Ojców Pijarów w Rakowicach pod Krakowem i Jezuitów w Chyrowie.
W 1926r. staje w Korpusie Kadetów w Rawiczu, z którego z powodu szybko
rozwijającej się gruźlicy musi po dwóch latach odejść. Od 1928 roku uczy się w gimnazjum sanatoryjnym Szarotka w Zakopanem.
W 1931 roku poprzez Ostrów Wielkopolski, gdzie w międzyczasie Jego ojciec otwiera kancelarię adwokacką, trafia Józef Garliński do Kalisza. Zostaje przyjęty do Gimnazjum
Humanistycznego imienia Adama Asnyka w którym kończy naukę egzaminem maturalnym w 1934 roku.
W latach 1934-35 odbywa służbę wojskową w
Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu.
W 1935 roku podejmuje studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim.
W trakcie kampanii wrześniowej, wojny obronnej 1939 r., Józef Garliński, podporucznik
1 pułku szwoleżerów, w ramach Warszawskiej Brygady Kawalerii walczy pod Krasnobrodem, Kowalowem i Suchowolą. Ranny trafia do niewoli. Zaleczony powraca do Warszawy, gdzie od pierwszych dni, włącza się do walki niepodległościowej. W wieku 29 lat zostaje szefem Wydziału Więziennego, a następnie Wydziału Bezpieczeństwa Komendy Głównej Armii Krajowej. W kwietniu 1943 roku zostaje aresztowany. Bohatersko przeżywa Pawiak, obóz w Oświęcimiu i kacet
w Neuengamme. Niemcy do końca nie wiedzą, że mają w swoich rękach oficera z najwyższego kręgu Komendy Głównej Armii Krajowej.
Koniec wojny zastaje Józefa Garlińskiego na ziemi niemieckiej. Wkrótce odnajduje, poślubioną jeszcze
w pierwszych dniach września 1939 r. żonę, Eileen Short, Irlandkę z pochodzenia, która całą okupację spędziła
w Warszawie, służąc w szeregach Armii Krajowej walcząc również w Powstaniu Warszawskim. Tablica upamiętniająca jej heroiczną postawę znajduje się w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
Powojenna rzeczywistość polityczna zmusza Józefa Garlińskiego do podjęcia emigracyjnego życia. Zamieszkuje w Londynie. Pracuje w Hoover Institute and Library, następnie w kanadyjskim towarzystwie ubezpieczeniowym. Z wielkim krytycyzmem spogląda na wszystko, co dzieje się na uchodźstwie, pozostając w polskim kręgu kulturalnym w Londynie, postacią wyjątkową. Józef Garliński, jest autorem 15 książek, z których większość miało obcojęzyczne wydania. Między innymi Dramat i Opatrzność, Matki i żony, Ziemia, Między Londynem a Warszawą, Politycy i żołnierze. Lata siedemdziesiąte to apogeum pisarstwa historycznego Józefa Garlińskiego, który mając 59 lat powraca do studiów
i zdobywa tytuł doktora filozofii na London School of Economics and Political Science. Największy rozgłos przynosi dokumentalna praca wydana pt. Fighting
Auschwitz (Oświęcim Walczący), mająca 10 wydań: 5 angielskich,
2 amerykańskie, francuskie, polskie w Londynie i w drugim obiegu w kraju. Po tej książce przyszły dwie interesujące cały świat pozycje Ostatnia broń Hitlera oraz
Enigma.
Lata osiemdziesiąte - to trzy dalsze książki: najbardziej sensacyjny Szwajcarski korytarz, encyklopedyczna Polska w II wojnie światowej oraz dokumentalna opowieść Niezapomniane lata .
Józef Garliński, niestrudzony działacz społeczny, współtwórca Polskiego Ośrodka Społeczno - Kulturalnego
w Londynie, od roku 1976 jest prezesem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie.
Jest zapraszany na wykłady z historii przez liczne Uniwersytety. Wykładał w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, krajach Skandynawii, a od 1990 r. wreszcie w Polsce.
W 1988 r. uczestniczy w międzynarodowej Konferencji Historia i kultura żydów polskich w Jerozolimie, gdzie prezentuje cykl wykładów o historii Kalisza, a także żydów kaliskich.
Do Kalisza przyjeżdża profesor Józef Garliński 25 marca 1991 r. na zaproszenie Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka. Po 57 latach od zdania egzaminu maturalnego przekracza próg szkoły, o której mówi, że wszystko, co ukształtowało mnie na całe dalsze życie, wyniosłem z tych trzech lat spędzonych u Asnyka.
Wspominając, podkreślał, że to co zastał w ówczesnej kaliskiej szkole wielce Go pozytywnie zaskoczyło. Możliwość samorealizacji w tak wielu dyscyplinach społecznej aktywności: nauka, teatr szkolny, pisma uczniowskie, orkiestra i chór, sport na wyczynowym poziomie.
Pierwsze próby pisarskie Józefa Garlińskiego znajdujemy na lamach szkolnego pisma Sztubak. Zostaje pierwszym redaktorem, wspólnego
i dotychczas jedynego pisma kaliskich gimnazjalistów Czyn i słowo, które
z jego inicjatywy, powstało z połączenia asnykowskiego Sztubaka i kościuszkowskiego Świtu.
Pierwsze doświadczenia teatralne zdobywa Józef Garliński, także w Kaliszu, występując w roli poety - dziennikarza w szkolnej inscenizacji Wesela Stanisława Wyspiańskiego.
Drugą wielką życiową pasją jest sport. Młody Józef Garliński był stałym reprezentantem Kalisza, szczególnie
w lekkiej atletyce.
Hołd Kaliszowi i tamtym latom spędzonym w asnykowskim Gimnazjum złożył profesor Garliński w swojej najnowszej książce zatytułowanej Świat mojej pamięci, obejmującej wspomnienia do czasu zakończenia wojennej tułaczki. Profesor Józef Garliński utrzymuje bliski i serdeczny kontakt z Kaliszem, kaliszanami oraz ze Stowarzyszeniem Asnykowców, do którego od 1991 r. należy. Jeżdżąc przez dziesięciolecia po świecie z wykładami, nawiązywał zawsze do dziejów grodu nad Prosną, ukazując jego wielonarodowościowy i wielowątkowy aspekt.
Kalisz bowiem i jego dzieje, to znaczący fragment bogatego życia profesora Garlińskiego. Większość z nas o tej kaliskiej stronie twórczej aktywności Profesora mogła się dowiedzieć dopiero po 1990 r.
Na kolejną wizytę w murach naszego miasta czekaliśmy do września 1993 r., kiedy to Józef Garliński stawił się na XIII Zjeździe Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka.
Zarząd naszego Stowarzyszenia, występując ze stosownym wnioskiem do Rady Miejskiej, wyraził przekonanie, że droga życiowa, służba ojczyźnie czynem i słowem, serdeczne związki z Kaliszem, będącym cząstką osobistej małej ojczyzny, uzasadniają uznanie profesora Józefa Garlińskiego godnością Honorowego Obywatela miasta Kalisza. Uroczystość wręczenia dokumentu naszemu zacnemu koledze, odbyła się 10 czerwca 1994 r. w kaliskim Ratuszu, w trakcie obchodów Święta Miasta.
Adam Borowiak, "Czynem i słowem", Biuletyn Stowarzyszenia
Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu, nr 5, kwiecień 1995.
|
Tablica poświęcona
historii Szkoły ufundowana przez Józefa Garlińskiego z okazji XIV Zjazdu Asnykowców we
wrześniu 1998. |
Publikacje w języku angielskim:
Garlinski, Jozef. Intercept: Secrets of the Enigma War.
London: J. M. Dent and Sons
----.The Enigma War (New York: Charles Scribners Sons, 1980)
----. Poland in the Second World War. London: Macmillian, 1985.
----. The Swiss Corridor: Espionage Networks in Switzerland during World War
II. London: J. M. Dent and Sons, 1981.
----. Fighting Auschwitz: The Resistance Movement in the Concentration
Camp. New York: Fawcett, 1978.
----. The Survival of Love: Memoirs of a Resistance Officer.
London: Blackwell, 1991.
----. Hitler's Last Weapons: The Underground War Against the V1 and V2. London:
Friedmann, 1978. New York: Times Books, 1978.
-----. The Swiss Corridor, Dent, London 1981.
-----. Poland, SOE and the Allies. London: George Allen and Unwin, 1969
-----. "The Polish-Ukrainian Agreement, 1920," in The
Reconstruction of Poland, 1914-23, Paul Latawski, editor. New York: St. Martin's
Press, 1992, pp. 55-70.
Polskie wydawnictwa niezależne:
Garliński Józef. Politycy i żołnierze. Przedświt,
Warszawa 1986
-----. Polska w drugiej wojnie światowej. Prawy Margines, [Warszawa], 1988
-----. Polska w drugiej wojnie światowej, cz. I, II. CDN, Warszawa, 1988
-----. Polskie Państwo Podziemne 1939 - 1945. WIS, Warszawa, 1985
-----. Polskie Państwo Podziemne 1939 - 1945. Errata, [Szczecin], 1987
-----. Szwajcarski korytarz. Głos, Warszawa, 1989
Kalisz - miasto
otwarte
Wiele lat temu, w czerwcu 1934 roku w gimnazjum im. Adama Asnyka w Kaliszu
zdałem maturę.
Zanim tam trafiłem, przeszedłem kilka szkół, od powszechnej w
Warszawie, poprzez oo. pijarów w Rakowicach po Krakowem, przez Chyrów oo. jezuitów,
Korpus Kadetów w Rawiczu i sanatoryjne gimnazjum w Zakopanem. Choroba płuc opóźniła
mnie w nauce o kilka lat, ale Tatry pomogły. W Kaliszu byłem już zdrowy i rwałem się
do normalnej młodzieńczej aktywności, do której szkoła powinna zachęcać.
Wtedy nie znałem Zachodu, moją ostatnią szkołę mogłem
porównać tylko z innymi polskimi szkołami. Gimnazjum wydało mi się bardzo dobre.
Poziom nauki był wysoki, ale to nie wszystko. Obok nauki rozkwitał sport, tak dla mnie
ważny i jak najszerzej dostępny. W Zakopanem, w sanatoryjnym gimnazjum, sport wyczynowy
był zabroniony, gdyż wyznawano teorię prof. Piaseckiego z Poznania, że jest szkodliwy
dla zdrowia. W Kaliszu, będąc nadal w gimnazjum, mogliśmy startować w zawodach
lekkoatletycznych w reprezentacji miasta, i to udało mi się osiągnąć.
Działał także szkolny samorząd z wybieranymi przez nas
władzami, mieliśmy szkolny miesięcznik, Sztubak, którego zostałem redaktorem. W
ostatniej klasie udało mi się doprowadzić do utworzenia pisma międzyszkolnego
"Czyn i
Słowo", które połączyło dwa gimnazja męskie i dwa żeńskie.
Wojna prawie zniszczyła tamten świat, ale otworzyła dla mnie
nową rzeczywistość, znalazłem się w Wielkiej Brytanii, tu urodził się mój syn.
Jego wychowanie zetknęło mnie z tutejszą szkołą, a później, gdy jako pierwszy Polak
został wykładowcą w Eton College, istniejącym ponad pięćset lat, od niego
dowiedziałem się znacznie więcej. Po kilku latach był już wicedyrektorem angielskiego
gimnazjum w Paryżu, a teraz, od lat jest dyrektorem koedukacyjnego gimnazjum na terenie
Stanów Zjednoczonych.
Sam jestem tym zaskoczony, ale porównanie moich doświadczeń w
Kaliszu sprzed pięćdziesięciu lat z bogatym i rozwijającym się Zachodem, wypada
nadspodziewanie dobrze. Polska w tamtych latach, po zaborach, po niewoli, szła naprzód,
dogoniła Zachód, a na niektórych polach potrafiła się z nim zrównać.
Przeżyliśmy okropny okres sowieckiej dominacji, trwał prawie
pół wieku, ale doczekaliśmy wolności. Zanim mogłem się wybrać do wolnego kraju,
już z Kalisza otrzymałem list. Pisał Jerzy Borowiak, przedstawił się jako były
Asnykowiec ze znacznie młodszego pokolenia, i doniósł, że stoi na czele powstałego
Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka. Czy chciałbym się
zapisać?
Zapisałem się i na wiosnę 1991 znalazłem się w Kaliszu.
Było to mocne przeżycie. Kalisz nie został zniszczony w czasie ubiegłej wojny,
gimnazjum im. Adama Asnyka istnieje, jest już jednak koedukacyjne, jak większość
szkół zachodniego świata. Te same mury, ten sam szkolny dzwon, który ponad pół wieku
temu zwoływał nas do szkolnych ławek. Miasto liczy prawie 100 tysięcy mieszkańców,
nieco więcej niż przed wojną, ale nie ma zupełnie Żydów, którzy w tamtych latach
stanowili około 45 procent ludności. Wymordował ich szaleńczy nazizm, tym samym
zmienił charakter miasta.
Po dwóch latach, 10-12 września 1993 roku, odbył się XIII
Zjazd Asnykowców. Nie przypuszczałem, że zjedzie się aż tylu dawnych kolegów z
całego świata. Było nas razem 421, ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady, z wielu krajów
Europy. Tych, którzy jak ja zdawali maturę przed wojną, było niewielu. Miałem 100
egzemplarzy wspomnień, Świat mojej pamięci, w których duży rozdział jest
poświęcony Kaliszowi i tamtym, dawnym latom. Byłem chyba najstarszym uczestnikiem tego
zlotu, miałem książkę, która mogła stanowić pamiątkę spotkania, nic dziwnego, że
cały wolny czas spędziłem na podpisywaniu egzemplarzy.
Pół wieku to półtora pokolenia, rozpędziła nas po świecie
okrutna wojna, pomiędzy mną i najmłodszymi maturzystami powstała przepaść wielu lat,
a jednak jakże łatwo dochodziliśmy do wspólnych poglądów w ważnych sprawach. Czy
był to wpływ rodziny, która zawsze jest najważniejsza, a może także szkoły? Mogło
tak być, gimnazjum im. Adama Asnyka, mimo narzucenia nam obcej, wschodniej kultury,
mogło zachować przedwojenną, dobrą tradycję wszechstronnego wychowania.
Dawno nie przeżyłem tak miłych i ciekawych kilku dni, gdyż
udało nam się także przełamać barierę pokoleń, karier, osiągnięć i stanowisk.
Byliśmy tylko kolegami, wychowanymi w tej samej szkole.
W kwietniu 1994 roku na mym londyńskim biurku odezwał się
telefon. Dzwonił sekretarz Stowarzyszenia Asnykowców, Adam Borowiak, młodszy brat
prezesa. Na ich wniosek Rada Miejska przyznała mi zaszczytny tytuł Honorowego
Obywatela Miasta. Uroczystość wręczenia dyplomu odbędzie się 10 czerwca, w
dniu dorocznego kaliskiego święta. Tego dnia, w roku 1282, wielkopolski książę
Przemysław II odnowił miejskie prawa najstarszego polskiego grodu.
Poprosiłem, by powtórzył wzruszającą dla mnie wiadomość. Nie chciałem wierzyć,
nie byłem przecież kaliszaninem, urodziłem się w Kijowie, o tysiące kilometrów od
miasta, w którym spędziłem tylko trzy lata.
W wielkiej ratuszowej sali zgromadzili się nie tylko
najwybitniejsi przedstawiciele wojewódzkich i miejskich władz wraz z kilkuset gośćmi,
ale także reprezentanci partnerskich miast: Hautmont
(Francja), Heerhugowaard (Holandia), Hamm (Niemcy) i Kamieńca
Podolskiego (Ukraina). Bardzo ważnymi dla mnie gośćmi, którzy specjalnie
przylecieli ze Stanów Zjednoczonych, był mój syn z nowo poślubioną żoną Judith,
Amerykanką. Otrzymany dyplom wyjaśnił motywację wyróżnienia: za zasługi dla
miasta, narodu i świata.
Kalisz w swej długiej historii był bardzo powściągliwy w
nadawaniu tytułu Honorowego Obywatela. Wyróżniono nim Alfonsa
Parczewskiego, rektora Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie w latach 1922/1923,
Józefa Piłsudskiego, Stanisława Wojciechowskiego, Tadeusza Kulisiewicza, wybitnego grafika, i Marię
Dąbrowską. W rok po mnie wyróżniono tym tytułem młodszego ode mnie o kilka lat,
także Asnykowca, poetę Jana Winczakiewicza.
Cud naszej narodowej wolności sprawił, że to wszystko się wydarzyło.
Kilkaset osób czekało na mnie, obok podziękowań musiałem w
pamięci słucha czy pozostawić jakiś trwały ślad. Wybieram, cytuję tylko kilka
zdań.
Wiemy, że przestrzeń i czas nie mają początku
i nie mają końca. Skoro tak, skoro za nami
i przed nami były i będą miliardy lat,
cóż znaczą nasze wysiłki, nasze trudy,
nasze dramaty i radości, nasze klęski i zwycięstwa? Po co walczymy, na co, dlaczego?
Ale istnieje inna prawda, tak samo oczywista.
Energia, raz wyzwolona, nigdy nie ginie.
I myśl, raz podjęta, także nie ginie.
I czyn, raz wykonany, także nie ginie
i pozostawia swój ślad, na wieki, na wieczność.
Nasze życie jest tak krótkie, że musimy się skupić wokół tej drugiej prawdy - i
wtedy się okaże,
że to, co czynimy, ma swój sens, ma swój cel,
jest potrzebne, jest ważne.
Dla nas wszystkich święto miasta Kalisza jest ważne, a dla mnie dziś najważniejsze
i jestem z tego dumny...
Józef Garliński, Świat mojej pamięci. Wspomnień tom drugi. Londyn.
Oficyna
Wydawnicza Volumen. Warszawa 1998. |