![]() |
![]() |
II. MUSTER LAGER OFLAG VIIA
W MURNAU |
|
Cały obóz
otoczony drutem kolczastym z wieżami wartowniczymi wyposażonymi
w reflektory i karabiny maszynowe w narożnikach i
dodatkowo między narożnikami miał wymiary około 200 m
x 200 m. Wejście stanowiła brama nad którą było piętro,
gdzie mieszkał palacz-dozorca. Po lewej
stronie była wartownia ciągnąca się aż do bloku A połączona
podziemnym przejściem z kotłownią. Bloki A,B,C były
jednopiętrowe z pomieszczeniami piwnicznymi z tym, że w
bloku A było wejście od strony drutów kolczastych do
łaźni (rozbieralnia i prysznic), która łączyła się
z pomieszczeniem dezynfekcji ubrań i bielizny. W blokach
A i B parter, a od 1940r. również piwnice, były
pomieszczeniami mieszkalnymi. W bloku A piętro zajmowali
generałowie a w bloku B kapitanowie i niektórzy młodsi
oficerowie, w bloku C byli pułkownicy, majorowie i część
kapitanów. Parter i piwnica były przeznaczone dla młodszych
oficerów. Prostopadle
do tych bloków stał budynek kuchenny. Połowę tego
budynku stanowiła sala ze sklepikiem (kantyna), w którym
można było kupić drobiazgi toaletowe, zamówić gazety
i książki, instrumenty muzyczne a nawet piwo. Te
udogodnienia skończyły się jednak w połowie 1940r. po
kapitulacji Francji. Salę ze sklepikiem Niemcy zgodzili
się w 1941r. oddać na bibliotekę, ponieważ wiele książek
przesyłał Szwajcarski Czerwony Krzyż. Pod koniec
okresu niewoli biblioteka liczyła blisko 5.000 tomów. Nad
kantyną była sala, którą nazywano Pod cebulką,
ponieważ dach tego budynku miał okrągłą kopułę. W
sali tej odbywały się zebrania, wygłaszano odczyty,
referaty itd. Na prawo
od kuchni znajdował się budynek, gdzie odbywały się
Msze św, spowiedź generalna oraz urządzano wystawy,
jak np. osiągnięć rolniczych - oczywiście w formie
rysunków, szkiców, tabel i fotografii. Niemcy urządzali
w tej sali kontrolę osobistą wybranych przez siebie
bloków. W 1942r. sprowadzono oddział Gestapo z
Monachium. Kontrolowano kolejne bloki a wybranych mieszkańców
zabierano do tego budynku i przeprowadzano rewizję
osobistą. Z tego właśnie działania pozostały na długi
czas dwa epizody, które długo pamiętano. |
|
![]() Od lewej: T.Firlik, St.Schmidt, M.Siarkiewicz |
Jeden śmieszny
to rewizja osobista jednego z oficerów, z koniecznością
rozebrania się do naga. Podoficer niemiecki rozkazywał
stawać tyłem i zgiąć się do pasa, aby mógł
sprawdzić czy jeniec nie schował czegoś w odbytnicy.
Oficer pochylił się a w chwili gdy Szkop również
pochylony zaglądał w odbytnicę puścił smrodliwego
bąka. Można sobie wyobrazić wrzask Niemca a za
jego przykładem innych kontrolujących. Oficer został
aresztowany i zamknięty w wartowni. Po trzech dniach wrócił,
a Komenda obozu ogłosiła przez megafon podczas apelu całego
obozu, że oficer ten został ukarany za przeszkadzanie
żołnierzowi niemieckiemu w pełnieniu służby. Dużo
było śmiechu i złośliwych uwag na ten temat. |
Drugi fakt to
sposób przeprowadzania rewizji przez gestapowców.
Wywlekali oni słomę z sienników, przewracali meble,
szafki, łóżka, stołki, z torebek wysypywali na podłogę
mąkę, cukier i inne zapasy. Całą zawartość szafki
wyrzucali na jedną kupę. Po takiej rewizji jeden z
kolegów przyczepił na drzwiach kartkę papieru z
napisem Das deutsche kultur Aufstellung. Niemcy
zerwali napis, ale nic nie zrobili. Prawa
strona placu ogrodzonego drutem kolczastym to garaże D,
E, F, G, H i K. Blok D z czasem stał się blokiem
teatralnym, pozostałe bloki zamieszkiwali młodsi
oficerowie otrzymując trzypiętrowe zapluskwione prycze.
Blok G to był blok, gdzie mieszkali nasi żołnierze
należący do kompanii gospodarczej. Wychodzili oni z
obozu do prac polowych i innych. W prawo
od wejścia do obozu stał długi budynek z biurami
niemieckich urzędników i obsługi: na parterze była
Izba Chorych i pomieszczenie dla personelu lekarsko-sanitarnego
a na piętrze biura niemieckiego komendanta obozu i jego
personelu oraz magazyny paczek generalskich oraz paczek
przychodzących z kraju i z Czerwonego Krzyża. Plac apelowy
między tymi zabudowaniami miał wielkość 120
m. x 150 m. W narożniku placu wybudowano basen
przeciwpożarowy o wymiarach 10 m. x 10 m. i głębokości
4 m. Do obozu
wchodziło się przez podwójną bramę. Przy każdej stał
wartownik kontrolujący zezwolenie na wejście lub wyjście
z obozu. Wartownia miała dużą obsadę wartowników z
karabinami maszynowymi i psami. |
|
![]() Ogólny widok na Murnau. |
![]() A, B, C, D, E, F, G,
H, K, L - bloki mieszkalne |
Pierwszy
miesiąc niewoli. Zbliża się 11 listopada. Już w
przeddzień t.j. 10.11. otrzymaliśmy od gen. T. Piskora
polecenie, by na plac apelowy wejść jednocześnie w
grupach blokowych, czwórkami i równym żołnierskim
krokiem oraz doprowadzić mundury do należytego porządku.
I tak wykonano. W pewnym momencie ukazał się Generał i
wtedy płk. kawalerii Hanka-Kulesza wystąpił kilka kroków
przed grupę pułkowników z bloku C i zakomenderował:
Baczność, na lewo patrz i podszedł do Generała
z meldunkiem o zbiórce oficerów. Generał podziękował
i do nas przemówił, że wojna dopiero się zaczęła i
to napaścią przez dwóch odwiecznych wrogów, że
tworzy się armia poza granicami kraju, że trzeba trwać
w spokoju i oczekiwaniu na koniec wojny. Na zakończenie
wzniósł okrzyk Niech żyje Polska. Było nas w
listopadzie około 1000 jeńców. Odpowiedź Niech żyje
odbiła się echem w obozie. Słysząc to Niemcy stracili
głowę. Wrzeszczeli alarm, niemieccy oficerowie
wyskoczyli z budynku biurowego a żolnierze z wartowni z
karabinami maszynowymi. Otoczyli nas, a 1 oficer i 2 żołnierzy
niemieckich aresztowali Generała i odprowadzili do
budynku Komendy niemieckiej. Zatrzymano Go tam a 12
listopada wywieziono do obozu karnego. Uroczysty
ten apel wpłynął dobrze na atmosferę i psychikę jeńców.
Wyczuło się jakieś zacieśnienie więzów. Pozostali z
nami jeszcze generałowie A. Schylling, B. Mond, J.
Kruszewski i E. Przedrzymirski-Krukowicz. W kilka miesięcy
poźniej, w 1940r. przybyła większa grupa generałów z
Koenickstein. |
|
![]() Jeńcy z 70 p.p. z
Pleszewa w obozie w Murnau (od lewej): |
![]() Jeńcy w obozie w Murnau
(od lewej): |
Generałowie
byli wygodnie zakwaterowani na piętrze bloku A, przeważnie
w 2 - osobowych pokojach. Najstarszy z nich (po
aresztowaniu gen. Piskora), gen. dyw. J. Rómmel miał
pokój pojedyńczy. Każdy z nich miał do dyspozycji
ordynansa. Gdy 15 października
przekroczyłem bramę obozu, było nas około 1.000
oficerów. Z czasem - ponieważ Niemcy likwidowali małe
obozy a powiększali inne - w Murnau było około 4.000 -
5.000 jeńców, a gdy przysłali jeńców z Powstania
Warszawskiego oraz Francuzów, było nas przeszło 5.000. Dodać
należy, że poddasze bloku B zostało przeznaczone dla
jeńców pochodzenia żydowskiego. Niestety była w
obozie nieliczna grupa endeków i rasistów, którzy
podobno żądali od Niemców wywiezienia oficerów - Żydów
do innego obozu. A to znaczyło obóz koncentracyjny. Młodsi
oficerowie zaprotestowali i wykorzystali fakt, że
akurat wtedy przebywał w obozie przedstawiciel Czerwonego
Krzyża ze Szwajcarii, i za jego i gen. Rómmla
interwencją spowodowali, że oficerów pochodzenia żydowskiego
ze wszystkich bloków zgromadzono za strychu bloku B, a
więc pozostali w oflagu. Na tym strychu miał
pomieszczenie kaliszanin, Jakub Nagórski, dobry kolega,
dobry Polak, dobry katolik. Adwokat Silber też
kaliszanin, pozostał w bloku A wybroniony jako starszy i
ranny żołnierz. I tak
zaczęło się toczyć życie trudne, bo z dala od
swoich, z ciężarem poniesionej klęski i w atmosferze
obozu, gdzie większość rezerwistów uważała, że my
jako zawodowi byliśmy po to opłacani by ich bronić, więc
powinniśmy byli raczej zginąć, niż dostać się do
niewoli. Byli tacy, którzy nie chcieli salutować
starszym, nawet generałom. Zdarzyło się też, że
admirał Unrug musiał podporucznika rezerwy zatrzymać
i spytać, czy aby Niemcom dawać niewłaściwy przykład
to on, admirał, ma oddawać honory młodszemu i wiekiem
i stopniem. Z czasem to wszystko się załagodziło. < powrót > |
|
< Strona główna > < Droga do Murnau >
< Muster
lager oflag VII A w Murnau >
< Generałowie
i Komendantura > |