IX. OŚRODEK WOJSKOWY MURNAU

 

          3 Maja 1945. Święto narodowe. Ostatnie w Murnau. Plac apelowy zapełniony w ugrupowaniu garażowym, orkiestra i „Mazurek Dąbrowskiego”. Raport gen. Kutrzeby generałowi Rómmlowi jako najstarszemu oficerowi w obozie. Na zakończenie Msza Św. i „Boże coś Polskę”.

A w następnych dniach rozmowy między gen. Borem a gen. Rómmlem w sprawie ceremoniału spotkania obu generałów. Śmieszne to i dziwne, niepoważne. Chodziło o to, że  gen. Bór-Komorowski wiedząc, że w obozie znajduje się około 500 żołnierzy AK, chciał odwiedzić Murnau. Jak miał przebiegać meldunek między generałami - Bór jako Naczelny Wódz mianowany przez Rząd Londyński powinien otrzymać meldunek od najstarszego obozu t.j. gen. Rómmla. Tymczasem ten ostatni nie chciał się na to zgodzić. „Jak to - mówił Rómmel - ja mam się meldować?  Wtedy, gdy ja biłem Budionnego w 1920r. pod Hrubieszowem i Zamościem, on był u mnie tylko rotmistrzem”.

Wreszcie uzgodniono, że  pierwszy zamelduje się gen. Bór najstarszemu generałowi, jako były podwładny Rómmla, a Rómmel zamelduje się Naczelnemu Wodzowi wyznaczonemu przez Rząd Londyński, jako najstarszy generał. I tak szczęśliwie zakończył się spór prestiżowy między Borem znajdującym się w Insbrucku a Rómmlem w Murnau.

Datę wyznaczono na 5 maja. Spotkanie odbyło się w gabinecie b. komendanta niemieckiego. Czułości nie było. Widziałem to, będąc obecny jako asystent sztabu dowódcy Ośrodka Wojskowego Murnau, bo w tym czasie gen. Rómmel rozkazem określił były Oflag VIIA, jako Ośrodek Wojskowy. Dowódcą Ośrodka został Rómmel. Szefem sztabu płk. dypl. kawalerii Aleksander Pragłowski, przed wojną dowódca 17 pułku ułanów w Lesznie a później przez kilka lat wykładowca taktyki kawalerii w WSW w Warszawie. Pozostały sztab to ppłk art. (nazwiska nie pamiętam), mjr dypl. Władysław Bydliński, mjr dypl. Malinowski, mjr dypl. Ombach, kpt. dypl. Kowalczyk, kpt. dypl. Burchardt, kpt. art. Markiewicz , por. Władysław Pikuła (obaj absolwenci 2-go rocznika WSW) i ja.

Uroczystość oficjalnego przekształcenia Oflagu VIIA w Ośrodek Wojskowy rozpoczęła się zbiórką wszystkich wg kolejności garaży, które zajmowali oficerowie. Następnie gen. Kutrzeba zameldował Rómmlowi oficerów Oflagu. Obecni na tej uroczystości wyżsi oficerowie alianccy i przedstawiciele Czerwonego Krzyża Szwajcarskiego stali rzędem mniej więcej pośrodku placu, a na końcu gen. Bór-Komorowski ze swoim sztabem, w którym między innymi znajdowali się generałowie Pełczyński i Antoni Chruściel (Monter). Po zakończeniu żołnierze AK wyrazili swoje słuszne niezadowolenie, że gen. Bora jako Naczelnego Wodza nie uhonorowano należycie. Były to dziwne czasy i  dziwne pojmowanie szarż i godności. A potem? Potem stopniowo rozjeżdżano się, tak generałowie, jak i pozostała szarża.

          Nie wiadomo było jak się wszystko ułoży. Kraj okupowany, a tymczasowy rząd prosowiecki, do którego dołączył Mikołajczyk, jeszcze nie wysyłał swoich przedstawicieli do obozów rozrzuconych po całych Niemczech, gdzie żołnierze „wrześniowcy” czekali na jakieś decyzje. Ani Anders we Włoszech, ani Maczek w Holandii, ani Sosnkowski w Londynie nie kwapili się do zaproszenia starszych starszeństwem wojskowym generałów. Niektórzy oficerowie czekali organizując ośrodki ludności polskiej wysyłanej przez Niemców na przymusowe roboty, inni na własną rękę jechali, głównie autostopem do Włoch i Francji lub do Korpusów Andersa czy Maczka.

W połowie maja zaszła nowa okoliczność dla obozowiczów, duża część z nich przekwaterowała się do koszar górnych w mieście albo zaczęła wędrować po tej  części kraju od Garmisch-Parten-Kirchen do Monachium. A są to piękne okolice u stóp Alp Bawarskich pełne jeziorek i wysepek z wybudowanymi na nich willami dawnych bonzów hitlerowskich. Buszowano więc w terenie, zwłaszcza AK-owcy, którzy znali pełne wandalizmu postępowanie nazistów w naszym kraju i nie tylko, więc  - biorąc do pewnego stopnia odwet - nie krępowali się ich naśladować w stosunku do miejscowej ludności. Zresztą nie było to ogólne zachowanie, raczej sporadyczne. Ci buszujący po okolicy zjawiali się w obozie w porach wydawania posiłków, które składały się z zup warzywnych obficie wymieszanych z konserwami mięsnymi. Po niedawnym głodzie obozowym, jaki głównie królował od początku roku 1945, wielu obozowiczów ze skrzywieniem omijało ogłoszenie, że „dzisiaj na obiad jarzynówka z konserwami”. Znów ta cholerna „jarzynówka” - pokrzykiwali z niezadowoleniem.

I tak dzień po dniu nic się nie zmieniało. Dopiero w połowie maja dowódca Ośrodka t.j. gen. Rómmel otrzymał telegram, że adm. Józef Unrug ma się zgłosić w kwaterze głównej Eisenhowera pod Paryżem. Samolot dyspozycyjny miał być przysłany na lotnisko pod Murnau. I tu wybuchło nowe niezadowolenie. Dlaczego wzywano Admirała a nie jego, gen. Rómmla, jednego z najstarszych generałów polskich na terenie Niemiec. Przecież to on dysponuje polskimi ośrodkami wojskowymi, do których na dowódców wysłał szereg generałów z odpowiednią ilością młodszych oficerów dla prawidłowej ich organizacji. Polaków należałoby liczyć w tych ośrodkach na około 500 tys., podczas gdy Anders miał około 90 tys. a Maczek i reszta na Wyspach Brytyjskich około 40 tys. Więc kto kogo powinien traktować poważnie? Rómmel postanowił zgłosić się osobiście u Eisenhowera w Wersalu.

Zabrał więc oprócz admirała Unruga płk Pragłowskiego, który był szefem sztabu w Armii „Łódź”, swojego syna por. Witolda i ppor. Henryka Zdrodowskiego jako tłumacza. Tego samego dnia - około 20 maja - podano przez radio i megafon obozowy, że adm. Unrug i gen. Rómmel wylądowali na lotnisku Orly pod Paryżem i że Unrug  odleciał na polecenie Kwatery Głównej Eisenhowera i zgodnie z życzeniami Sztabu Brytyjskiej Marynarki Wojennej do Londynu.

O losie gen. Rómmla i towarzyszących mu oficerów dowiedziałem się dopiero na początku 1946r. od brata gen. Andersa, płk. Karola Andersa, który był z nami w Murnau a przyjechał na inspekcję Ośrodka Szkoleniowego 16 Pomorskiej Brygady przy 2 Dywizji Pancernej Warszawskiej, gdzie byłem zastępcą komendanta Szkoły Podoficerskiej. Z niesmakiem słuchałem opowieści o tarapatach Generała i jego świty. Znany był negatywny stosunek gen. Rómmla do gen. Władyslawa Andersa, wiec wiedziałem, że płk. Karol Anders z przyjemnością opowiadał jak to w Paryżu żołnierze USA ze złośliwością wskazywali na gen. Rómmla i jego towarzyszy, w przedwojennych mundurach odświętnych, w rogatywkach i oficerkach z ostrogami. Zwłaszcza interesowały ich ostrogi. Pokrzykiwali wskazując je ręką: „cowboy, cowboy”. Ponieważ Rómmel miał łączność z ppor. Zdrodowskim, który już służył jako kapitan amerykańskiej służby zaopatrzeniowej, poprosili go o alianckie umundurowanie.

Generał Rómmel nie został przyjęty przez dowództwo alianckie. Przeznaczono jemu i jego świcie kwaterę gdzieś w okolicy Montmartre i wyżywienie, z tym, że śniadanie i kolacje musieli sobie  robić sami z produktów, które codziennie przynosił im żołnierz. Karol Anders opowiadał ze złośliwym uśmiechem jak to płk. Pragłowski nożem kuchennym kroił pajdy chleba i dzielił pomiędzy nich - jak w obozie - masło, wędliny i marmoladę.

Karol Anders opowiadał, że płk. Pragłowski poszukał u gen. Maczka zajęcia dla siebie, a gen. Rómmel w końcu zameldował się na wyjazd do kraju w attache PRL, gdzie właśnie w tym czasie funkcję tę pełnił były jeniec Woldenbergu kpt. dypl. - mianowany już na majora - Józef Kuropieska, a u którego został też zatrudniony  były jeniec Murnau wykładowca Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie, mjr dypl. Stanisław Zaleski. W Warszawie gen. Rómmel był przyjęty do wojska w charakterze generała do spraw specjalnych. Wkrótce jednak został zwolniony. Jako cywil zorganizował sobie przedsiębiorstwo transportowe rozwożące węgiel, materiały budowlane etc.

Smutne to, że zasłużony generał był zmuszony szukać pracy i parać się czymkolwiek, byle zarobić na utrzymanie. Syn jego Witold podobno został przyjęty do wojska. Większość generałów pozostało na Zachodzie, wielu osiedliło się we Francji, na Lazurowym Wybrzeżu a także w Wielkiej Brytanii i USA. Gen. Kutrzeba zmarł w Londynie w 1947r.  Mond i Abraham powrócili do kraju. I taki był smutny koniec zasłużonej kadry  wojskowej  II Rzeczypospolitej.

 

< powrót >

 


< Strona główna > < Droga do Murnau > < Muster lager oflag VII A w Murnau > < Generałowie i Komendantura >
<
Wyżywienie > < Nauka > < Życie kulturalne > < Ucieczki > < Z życia obozowego > < Ośrodek Wojskowy Murnau >
<
Nota biograficzna >