IV. WYŻYWIENIE |
Ludzie syci lubią wspominać czasy, gdy im głód
doskwierał. Lubią opowiadać, jak wspaniały smak miał
chleb w tym czasie mimo, że np. gliniasty niemiecki komiśniak
w normalnym czasie nie nadaje się do spożycia. Smakowała
wtedy i herbata z ziółek i zupa z rozgotowanego żyta
lub jakiejś zieleniny. Margaryna miała smak dobrego i
wysokiej klasy masła a coś słodkiego koloru
czerwonego, bo z buraków, to był dobry dżem. Jedynie
zupa z suszonej brukwi to było danie, które z trudem się
przełykało. Serwowana była zwłaszcza na początku i
pod koniec życia jenieckiego. Początek niewolniczego życia tj mniej więcej
do Bożego Narodzenia był głodny. W połowie grudnia zaczęły
przychodzić paczuszki 250-gramowe z dystryktu
Warthegau. Paczuszki te nieregularnie docierały do
obozu, bo np. ja na wysłanych przez rodzinę ponad 100
otrzymałem tylko kilkanaście. Trudno mi dociec
przyczyny tego stanu rzeczy. Po Bożym Narodzeniu wolno
było przysyłać do obozu 5-cio kg paczki żywnościowo
- ubraniowe. Od tego czasu stan psychiczny i fizyczny jeńców
polepszył się. Wyżywienie dzienne wydawane przez Niemców było
mniej więcej jednakowe i składało się z : -
1/2litra cieczy (najczęściej mieszanki kwiatu
lipowego i innych ziół), rano i wieczorem, -
zupy tj. wody z rozgotowaną lebiodą lub różnymi
roślinami, czasem warzywami, -
3-4 średniej wielkości ziemniaków w mundurkach , często
robaczywych (typ ziemniaka pastewnego). Do tego przydzielano
nam 1 raz w tygodniu: 1
- łyżeczkę marmolady buraczanej, 1
- łyżeczkę twarogu, 1
- kostkę wielkości połowy pudełka zapałek margaryny, 2
- kawałki tzw. wędliny ( białej i czerwonej). Tzw. wędlina czerwona po podgrzaniu w
wodzie stawała się twardą gumowatą masą, a podgrzana
w naczyniu biała znikała tworząc około 1 łyżki
jakiejś cieczy. Należy podkreślić codzienne wydawanie chleba
żołnierskiego zwanego komiśniakiem w ilości dwóch
skibek grubych na około 1 cm.. Do Bożego Narodzenia posiłki były wydawane
w jadalni znajdującej się na prawo od kuchni. Po tym
okresie wydawali posiłki "mężowie zaufania"
w poszczególnych blokach i garażach. Żywność tą
donosili z kuchni centralnej żołnierze polscy z
kompanii administracyjnej. Taki przydział dzienno - tygodniowy trwał przez
okres 1940-43. Na początku 1944 roku nastąpił w
obozie głód. Niemcy nie dostarczali paczek z
Czerwonego Krzyża ani krajowych, ponieważ tłumaczyli
się, że linie kolejowe są zbombardowane przez aliantów
a teren dawnej Polski zajęty przez Armię Radziecką. Jeśli
to pierwsze było kłamstwem to drugie prawdą. Kłamstwem
dlatego , że gromadzono tysiące paczek z Czerwonego
Krzyża w Garnish-Parten-Kirchen. < powrót > W 1940 r. została utworzona
Misja Wojskowa , na której czele stał gen. Osiński.
Misja zajęła się głównie wysyłką paczek żywnościowych
do obozów jenieckich. W okresie wrzesień 1939 -
kapitulacja Francji władze niemieckie nie pozwalały
przesyłać żywności do obozów jenieckich na adres
obozu a tylko na poszczególnych adresatów. W związku z
tym gen. Osiński wydał polecenie o dołączanie do
poszczególnych paczek pisma, które określało, że są
to paczki do wspólnego podziału a nie dla adresata,
prosząc jednocześnie o dalsze adresy, by móc wysyłać
jak najwięcej pojedyńczych paczek. Niestety większość oficerów tego
polecenia nie honorowała, zostawiając adres tylko dla
najbliższych kolegów.. W ten sposób niektórzy
oficerowie gromadzili paczki, robiąc zapasy, które
często ulegały zepsuciu (np. zjełczałe masło, które
wyrzucali do koszy na śmieci). Okazywali w ten sposób
brak koleżeńskości i samolubstwo. Sprawa tych paczek ucichła nagle, gdy nastąpiła
kapitulacja Francji, jednak długo budziła ogólne
oburzenie. < powrót > W czasie okupacji społeczeństwo
Miechowa i okolic postanowiła pomagać jeńcom Oflagu
VIIA w Murnau. W ciągu lat 1941 - 44 pod kierownictwem
Polskiego Czerwonego Krzyża i głównie p. Marty Budzińskiej
- Wojtowicz przesłano do obozu przeszło 77 ton żywności
(przede wszystkim mąki, kaszy, grochu itp...) Między
obozem a Miechowianami istniała stała korespondencja. W
związku z powyższym społeczność oficerska podjęła
uchwałę o następującej treści : W celu odwzajemnienia się Ziemi Miechowskiej
za jej opiekę i pomoc w najcięższym i
najtragiczniejszym okresie życia dla oficerów i
szeregowców - jeńcy w obozie VIIA w Murnau postanawiają
po powrocie do kraju pomóc w budowie szkoły, ochronki
względnie sierocińca w Miechowie jako pomnika wdzięczności.
Ostateczne ustalenie ma nastąpić po porozumieniu się z
PCK w Miechowie. Wszyscy koledzy postanawiają opodatkować
się od poborów, pensji, zarobków itp... przez rok , a
w razie potrzeby przez dwa lata. Odpowiednie deklaracje z
podpisami mają być do uchwały dołączone. Akcja będzie
ogłoszona w prasie i radio." Dla realizacji uchwały już po zakończeniu
wojny zorganizowano Zjazd Murnauczyków, na którym
uchwalono budowę szkoły. Dzięki ofiarności społeczeństwa
i byłych jeńców Murnau cel osiągnięto i po dwóch
latach pracy 10.XI. 1963r. szkoła została oddana do użytku. Dodatkowo należy podkreślić dwa fakty: - byli jeńcy Oflagu VIIA rozproszeni po całym
świecie nie mogli sami pokryć finansowo tej inwestycji, - do uzyskania funduszów państwowych budowy
szkoły przyczynił się szczególnie minister Janusz
Wieczorek - jeniec oflagu VII A. < powrót > Paczki z Czerwonego Krzyża (USA,
Kanady, Wielkiej Brytanii) stanowiły od 1941 roku jedno
z najważniejszych źródeł zaopatrzenia obozu w żywność.
Zawartość tych paczek była wyraźnie racjonalnie
ustalona, bo oprócz tłuszczu, sucharów zawierała kawę,
herbatę, papierosy a nawet witaminy. Od 1942 roku otrzymywaliśmy normalnie 1 paczkę
na dwóch oficerów miesięcznie. Po wydaniu paczek dla wszystkich jeńców, tj.
oficerów i żołnierzy z kompanii administracyjnej
pozostawała pewna ilość paczek w magazynie. Nad
wydawaniem paczek czuwał z ramienia gen. Rómmla mąż
zaufania, a z ramienia poszczególnych bloków i
baraków poszczególni wyznaczeni oficerowie. Niezależnie od paczek żywnościowych z PCK,
otrzymywaliśmy przesyłki dodatkowe - np. kilka razy
transporty konserw rybnych, paczki papierosowe - dla
poszczególnych adresatów, a raz prawie dla wszystkich. < powrót > Mimo wymienionych źródeł
zaopatrzenia obozu w żywność najważniejszym źródłem
były paczki krajowe, których zawartość była uzależniona
od sytuacji materialnej rodziny znajdującej się w
kraju. Przychodziły też paczki dla pojedyńczych osób
z zagranicy od przyjaciół lub rodziny. Dla porządku stwierdzam, że w ciągu trwania
obozu nie było przypadku kradzieży. Natomiast było
kilku amatorów zajmujących się produkcją bimbru. < powrót > W 1942 - 43 roku sytuacja żywnościowa
obozu polepszyła się na tyle, że część oficerów
miała żywności w nadmiarze, w związku z tym niektórzy
spryciarze zakładali sklepiki pt. Zakup,
sprzedaż, wymiana. Tam można było zaopatrzyć się
lub pozbyć nadmiaru towaru. Sklepik posiadał bogaty asortyment. Któregoś
dnia w jednym z nich ukazał się anons, że jest w
sprzedaży pasztet strasburski. Oczywiście chętnych
nie brakowało. Pasztet szybko zniknął. Kilka dni później
ktoś z wtajemniczonych puścił farbę co było
powodem zniknięcia z obozu wszystkich kotów. W 1940 roku po upadku Francji znalazły się słoiki
ze ślimakami z cebulką, i grzybkiem w zalewie octowej.
W tym czasie w kantynie żołnierskiej można je było
kupić za lagermarki, także piwo, zwłaszcza słynne,
ciemne drezdeńskie. Oczywiście amatorów tego
francuskiego przysmaku nie było wielu, stąd łatwość
zakupu w kantynie. Szkoda tylko, że trwało to chyba
kilka dni. Dla mnie osobiście był to przysmak. Można
je było więc traktować jako nadzwyczajny dodatek do wyżywienia. < powrót > |
< Strona główna > < Droga do Murnau >
< Muster
lager oflag VII A w Murnau >
< Generałowie
i Komendantura > |